Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#82932

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia, może mało piekielna, ale o tematyce piekielnej. Wrzucam, a może się pośmiejecie. W końcu nazwali mnie satanistą. I chyba tylko dla tego, że podpisuje rękawice per "DEVIL"...

Więc od początku:

Tego dnia trafiła mi się maszyna, z którą inni spawacze na hali sobie nie radzili i podrzucali ją sobie wzajemnie. Nikt nie wiedział o co chodzi. Sprawdziłem to na co inni zwalali winę, ale wszystko było w porządku. Później tchnęło mnie, bym sprawdził coś jeszcze i bingo. Uszkodzoną część da się łatwo wymontować z maszyny i ma wielkość dużej nakrętki od butelki (dla ciekawych, panewka rolki podajnika), więc ją w łapę i ogień od Annasza do Kajfasza. Najpierw szukałem Majstra, potem kierownik i mechanicy, ale dopiero Majster wymyślił, że Tokarz mógłby tą część dorobić. Tak więc po pomiarach zostawiłem mu części z maszyny na wzór, a sobie chwilowo niesprawną maszynę. Spokojnie, nie stałem bezczynnie, zostałem skierowany do poprawki gdzie indziej, na innej maszynie...

Robię poprawkę, gadamy o sprawach wiary i kościoła, a zza rogu słyszę Majstra. "Szczerbuś, to ciebie nazywają satanistą?" Odpowiedziałem, że w sumie to czemu nie... Okazało się, że Tokarz dorobił co trzeba i mi przyniósł. Nie mógł mnie znaleźć, więc pytał "Gdzie ten satanista pi3rdolony?"

Atmosfera jest na tyle luźna, że takie obrażanie to nie obrażanie. Część pasowała idealnie, maszyna chodzi jak nowa, a chłopaki podłapali temat jak to się niby znam na robocie. Śmiałem się z tego przez cały dzień, nawet teraz mi milej na sercu, ale jest też zmartwienie. Zmartwienie na dziury w polityce firmy. Nie wyłapywać takich awarii, a ciągnąć wysoką jakość?

praca naprawy

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (23)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…