Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83022

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Odbyłam ja podróż życia. Po 10 latach marzeń i dążenia do realizacji, ogarnięciu papierkologii, wyciągów bankowych, rachunków, formularzy, świadectw i referencji dostałam roczną wizę studencką do Australii. Ponieważ z racji pracy nie byłabym w stanie ogarnąć tematu sama, to we wszystkim pośredniczyła agencja. I niby nic w tym piekielnego, a jednak.

Aby wjechać na teren Australii trzeba mieć czyste konto. A mój mąż, kiedy był młody i głupi, dostał wyrok w zawieszeniu. W momencie ubiegania się o wizę było już kilka lat od zakończenia zawiasów.

Nasza agencja prosiła, by do formularza o wizę który oni jeszcze sprawdzą, napisać jak było faktycznie, więc napisaliśmy.
Przy wjeździe na teren Australii z kolei trzeba wypełnić ponownie formularz celny w którym jest to nieszczęsne pytanie o karalność. Wypełniliśmy tak, jak dla agencji i, co nietrudno przewidzieć, zostaliśmy zatrzymani. Okazało się, że agencja słowem nie wspomniała o wyroku, i oni w sumie nie powinno nas wpuścić. Za szybą miałam to, o czym marzyłam 10 lat i mogłam tego nigdy nie doświadczyć. Długo przekonywaliśmy celniczkę jak sprawa się ma faktycznie i Pani, zaznaczając że jest to tylko jej dobra wola, wypuściła nas z lotniska.

Dzwonię do agencji z pytaniem, czemu nas nie poinformowali o usunięciu czegoś z naszego formularza i czy wiedzą, czym to się mogło skończyć.

Odpowiedź: a... Jakoś tak wyszło.

Aha…

Edit: Mężowi wyrok się zatarł, nawet zaświadczenie o niekaralności miał, jednak agencja kazała nam wpisać mimo to dane do formularza którzy oni później przejrzą. Tak zrobiliśmy i tak samo wypełniliśmy dokumenty w samolocie, wierząc agencji. Błąd.

Skomentuj (23) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 190 (206)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…