zarchiwizowany
Skomentuj
(2)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Jechałam sobie rowerem, ulicą, jak Pan Bóg przykazał.
W pewnym momencie wpadł mi do paszczy komar, czy inna latająca zaraza, którą Noe niepotrzebnie zabrał na Arkę. Przyhamowałam więc, wyplułam paskudę i sklęłam do 7 komarzego pokolenia wstecz, kończąc: "A bodajby cię pogięło, zarazo jedna!".
Zwyczajne? Nie do końca.
Pech chciał, że owad postanowił zabawić się w kamikadze akurat na wysokości domu mojej miłej sąsiadki, którą może kojarzycie z poprzedniej historii: #83037
Sąsiadka niestety była właśnie w ogródku i zobaczywszy jak spluwam wydarła się:
"A jeszcze mi pluć tutaj na mnie będzie i wyklinać, cholera zakazana!!!" (czy inna równie wysublimowana perora)
Mnie pozostał już tylko taktyczny odwrót i pogodzenie się z opinią największego chama na osiedlu
W pewnym momencie wpadł mi do paszczy komar, czy inna latająca zaraza, którą Noe niepotrzebnie zabrał na Arkę. Przyhamowałam więc, wyplułam paskudę i sklęłam do 7 komarzego pokolenia wstecz, kończąc: "A bodajby cię pogięło, zarazo jedna!".
Zwyczajne? Nie do końca.
Pech chciał, że owad postanowił zabawić się w kamikadze akurat na wysokości domu mojej miłej sąsiadki, którą może kojarzycie z poprzedniej historii: #83037
Sąsiadka niestety była właśnie w ogródku i zobaczywszy jak spluwam wydarła się:
"A jeszcze mi pluć tutaj na mnie będzie i wyklinać, cholera zakazana!!!" (czy inna równie wysublimowana perora)
Mnie pozostał już tylko taktyczny odwrót i pogodzenie się z opinią największego chama na osiedlu
Ocena:
2
(58)
Komentarze