Z cyklu: poszukiwanie pracy.
Byłam ostatnio na rozmowie rekrutacyjnej w pewnym sklepie. W ogłoszeniu wszystko wyglądało fajnie, asortyment znam i bardzo lubię, umowa o pracę, niedaleko mojego domu, wolne weekendy, więc będę mogła spokojnie studiować. Nic, tylko brać!
Na miejscu okazało się, że umowa to zlecenie i może kiedyś tam będzie o pracę, ale ok, niech będzie, studiuję, więc na tym i tak nie stracę. Stawka najniższa krajowa (w ogłoszeniu nie było podanej stawki), nie ma premii za utarg. Miałabym być sama na zmianie, sklep dosyć oblegany, bo to centrum, w wolnych chwilach trzeba też obsługiwać sklep internetowy. Już mi to jakoś nie pasowało, ale wisienkę na torcie położył szef tego biznesu.
Facet stwierdził, że mam przyjść na kilka dni próbnych w przyszłym tygodniu, jak będą dostawy, żeby zobaczyć, jak to wszystko działa i nauczyć się rozkładać towar, oczywiście za darmo. Kiedy zapytałam go, czy wie, że jest to niezgodne z prawem, on stwierdził, że przecież ja bym zyskała na takim tygodniu próbnym, bo bym się przyuczyła do pracy i nawet mogę to sobie wpisać w CV!
No pewnie, wpiszę sobie, że rozkładałam dostawy za darmo u jakiegoś janusza biznesu, na pewno moje CV na tym wiele zyska.
Po tym, co usłyszałam, zabrałam torebkę i wyszłam, teraz sprawdzam, czy można to gdzieś zgłosić (w końcu nie jestem pracownikiem tej firmy). Najlepsze jest to, że sklep kreuje się na miejsce przyjazne środowisku, zwierzętom, eko i te sprawy. Zwracają dużą uwagę na prawa zwierząt, ale żeby zająć się prawami pracowników, to już im się nie chce.
Byłam ostatnio na rozmowie rekrutacyjnej w pewnym sklepie. W ogłoszeniu wszystko wyglądało fajnie, asortyment znam i bardzo lubię, umowa o pracę, niedaleko mojego domu, wolne weekendy, więc będę mogła spokojnie studiować. Nic, tylko brać!
Na miejscu okazało się, że umowa to zlecenie i może kiedyś tam będzie o pracę, ale ok, niech będzie, studiuję, więc na tym i tak nie stracę. Stawka najniższa krajowa (w ogłoszeniu nie było podanej stawki), nie ma premii za utarg. Miałabym być sama na zmianie, sklep dosyć oblegany, bo to centrum, w wolnych chwilach trzeba też obsługiwać sklep internetowy. Już mi to jakoś nie pasowało, ale wisienkę na torcie położył szef tego biznesu.
Facet stwierdził, że mam przyjść na kilka dni próbnych w przyszłym tygodniu, jak będą dostawy, żeby zobaczyć, jak to wszystko działa i nauczyć się rozkładać towar, oczywiście za darmo. Kiedy zapytałam go, czy wie, że jest to niezgodne z prawem, on stwierdził, że przecież ja bym zyskała na takim tygodniu próbnym, bo bym się przyuczyła do pracy i nawet mogę to sobie wpisać w CV!
No pewnie, wpiszę sobie, że rozkładałam dostawy za darmo u jakiegoś janusza biznesu, na pewno moje CV na tym wiele zyska.
Po tym, co usłyszałam, zabrałam torebkę i wyszłam, teraz sprawdzam, czy można to gdzieś zgłosić (w końcu nie jestem pracownikiem tej firmy). Najlepsze jest to, że sklep kreuje się na miejsce przyjazne środowisku, zwierzętom, eko i te sprawy. Zwracają dużą uwagę na prawa zwierząt, ale żeby zająć się prawami pracowników, to już im się nie chce.
szukanie pracy
Ocena:
159
(165)
Komentarze