Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83146

przez ~Sterf ·
| Do ulubionych
Piekielnych czytam od dawna, ale dopiero teraz jest sytuacja, którą i ja mogę się podzielić.

W pewnym mieście w Polsce słynącym z pasztecików i tego że "leży nad morzem", dzieją się od dawna niesamowite historie związane z komunikacją miejską, których nie rozumiem, a jako że poruszam się tylko transportem publicznym, jestem całym faktem już mocno zirytowana.

Mianowicie mieszka w nim pewna Pani poruszająca się na co dzień na skuterze elektrycznym, ważącym niemało, a z samą Panią na pokładzie i jej licznymi torbami robi się już konkretna suma. Kobieta ta ma specyficzne, nazwijmy to "hobby", mianowicie uwielbia poruszać się komunikacją miejską od przystanku do przystanku. Dzień jak co dzień, autobus wyjeżdża z zajezdni, kieruje się na przystanek, ludzie wsiadają. Wtedy podjeżdża właśnie ta Pani i prosi o otwarcie rampy w autobusie, aby mogła wjechać. Wtedy zaczyna się akcja właściwa.

Reakcje na taką prośbę dzielą się na dwie grupy.
Pierwsza z nich to kierowcy zgadzający się na zabranie kobiety (mimo tego, że autobusy nie są do skuterów przystosowane). Według tego scenariusza wjeżdża do autobusu, staje sobie jakkolwiek, chociażby na środku, nie przypina się pasami i czeka na odjazd. Chyba każdy wie, że w razie gwałtownego hamowania skuter ten mógłby się znaleźć na przedniej szybie czy na innej osobie i tragedia gotowa. Jednak ta Pani tego nie chce zrozumieć/nie rozumie.

Jeśli już zdarzy się, że stanie w tym miejscu wyznaczonym tyłem do jazdy (po długiej debacie), autobus odjeżdża i Pani wysiada ze dwa przystanki dalej oczekując kolejnych autobusów. Niestety zdarza się to bardzo rzadko...

Teraz przechodzimy do grupy drugiej kierowców, która na wstępie informuje Panią, że nie zabiorą jej do autobusu ze względu na to, ze jej skuter jest pojazdem mechanicznym (widział ktoś z was chociażby quada w autobusie?) i nie można go przewozić ze względu na bezpieczeństwo (co jest prawdą. Niektóre z tych autobusów mają tak mało miejsca, że nie ma możliwości aby Pani ustawiła się w miejscu wyznaczonym). Nie spotyka się to z aprobatą kobiety i następuje szybki przejazd przed maskę pojazdu i demonstracja swoich racji w postaci blokady autobusu przez co są często gigantyczne opóźnienia, bo trzeba czekać na policję.

Wg regulaminu przewozów nie można przewozić w autobusach pojazdów mechanicznych i kierowca ma jak najbardziej rację, że nie chce tej Pani zabrać, bo gdyby coś się stało w razie nagłego hamowania, on ponosi odpowiedzialność za zdrowie pasażerów. Oprócz tych blokad dochodzi notoryczne poruszanie się po jezdni nieprzepisowo, bez kierunkowskazów, środkiem ulicy, czasami nawet po torach przed tramwajem, który jedzie za nią...

Ostatnio była chyba najpoważniejsza akcja z udziałem tej Pani, gdyż najechała ona swoim skuterem na nogę facetowi na chodniku. Jak widzicie, sytuacja jest poważna. Jako że sama jak już wcześniej mówiłam poruszam się właśnie autobusami i tramwajami, sytuacja mnie mocno irytuje. Po pierwsze bezpieczeństwo. Jak nie bezpieczeństwo to opóźnienia. Jak nie to, to brak identycznych wskazówek dla kierowców ze strony kierownictwa. Mieszkańcy proszą, proszą i nic to nie daje...

Mopr podobno proponował tej Pani pomoc, niestety ona żadnej pomocy nie chce. Czy to tak dużo, ze ludzie chcą podróżować bezpiecznie i w spokoju? Jak to możliwe, że jedna kobieta angażuje tyle służb i paraliżuje miasto? Żeby nie było, nie mam nic do niepełnosprawnych. Gdyby była na normalnym wózku, przestrzegała zasad, których wszyscy muszą przestrzegać byłoby okej. Jednak jest jak jest, a z jej aktywności wynika że podróżuje bez celu, dla samego podróżowania, więc póki nie będzie oficjalnego stanowiska w tej sprawie, pozostaje się męczyć.

Piekielnakomunikacja

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 93 (115)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…