Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83175

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Gdyby mi ktoś opowiedział, pomyślałabym, że to scenariusz "Dlaczego ja", czy innych trudnych spraw, a nie ostatnie miesiące mojego życia.

Ale od początku. Od dziecka mieszkam w Anglii (fala emigracji z początku lat dwutysięcznych), Rudego poznałam niecałe pięć lat temu przez kuzynkę w Polsce. On spodobał się mi, ja jemu, przez prawie rok 'byliśmy' ze sobą na odległość, dopóki Rudy nie zakochał się na tyle, że postanowił wyemigrować za mną. Znalazłam mu pokój zanim przyjechał, z pracą też dał radę (wolny zawód i płynny angielski), zamieszkaliśmy razem dopiero, gdy oboje czuliśmy się gotowi. Ślub wzięliśmy w sierpniu zeszłego roku w Zakopanem.

Na luty Rudy zaplanował sobie dwutygodniowy wyjazd do Polski, ja byłam zbyt zawalona pracą a jemu nazbierało się zaległego urlopu. Kupił bilety, spakował trochę gratów i pojechał. Jak na dobrego męża przystało, odezwał się po lądowaniu (przypomniał, że kocha i już za mną tęskni), po czym zamilkł. Wiadomo, zajęty jest (siostra, siostrzeniec, rodzice, koledzy), nie jesteśmy dziećmi, nie czujemy potrzeby komunikować się ze sobą 24/7 i informować się nawzajem o myciu zębów czy piciu herbaty, ale kiedy nie zadzwonił ani nie napisał przez tydzień, zaczął formować się we mnie foch. W końcu dzwonię do teściowej - może telefon zgubił? Roaming jakimś cudem odmówił współpracy? Teściowa nic na ten temat nie wie - 'Szturchnę Piotrusia, żeby wieczorem do ciebie zadzwonił'. Nie zadzwonił. Do końca następnego tygodnia zresztą.

Ale! Nadszedł oczekiwany dzień powrotu. Już byłam pewna, że foch będzie jak choroba (sam sobie będzie, kuwa, obiadki gotował), mógł chociaż spytać, czy u żony wszystko w porządku. Siedzę przed telewizorem, zupa na gazie, Rudego niet. Dzwonię, poczta głosowa. Dzwonię do teściowej - samolot opóźniony? Odwołany? Teściowa nie odbiera. Do szwagierki. Odebrała! Pytam spokojnie, czy Rudy wyleciał, bo jeszcze go nie ma. 'Wyleciał...?' Parę sekund przerwy. 'O k....'
Rozłączyła się. Miałam wrażenie, że mózg gotuje mi się w czaszce. Wiadomość od Rudego dostałam kilka minut później - 'Sorry, już dłużej nie dam rady. Poczta musiała nawalić. Spakuj moje rzeczy, opłacę przewóz do Polski.'

Pół roku po ślubie. Pozew dostałam pocztą dosłownie dwa dni później - datowany na dzień, kiedy mój mąż poleciał do Polski. Chyba prosto z lotniska poszedł do adwokata, a gdyby nie nawaliła poczta, o nadchodzącym rozwodzie dowiedziałabym się z papierka.

Jak to mówią - pierwszy mąż jest jak pierwszy naleśnik, może się nie udać.

Już_niedługo_były_mąż

Skomentuj (51) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 283 (307)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…