Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83291

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Właściwie miał być komentarz pod historią o braniu kota z fundacji, ale zastanawia mnie, czy tylko ja uważam zasady oddawania zwierząt przez fundacje za przesadne, a i nieraz piekielne. Jak tak dalej pójdzie, to łatwiej będzie dziecko adoptować niż kota.

Ja wychowałem się na wsi, za młodu miałem dwa koty (i psa). Może dlatego podejdę do tego mało profesjonalnie, ale:

- Nasze koty były wychodzące
- Nikt nigdy nie pomyślał o osiatkowaniu balkonu (żaden nie zginął, po prostu nie miały tam wstępu)
- Koty nauczone życia nie były sierotkami marysiami, co im się zaraz coś stało. Łaziły po drzewach, dachach i ogólnie po całej wsi. Zawsze wróciły. (A i sąsiadom nie przeszkadzało to, że koty u nich łażą, wręcz przeciwnie, przynajmniej myszy z szopy wyłapią...)
- Każdy kot radził sobie z mało uczęszczaną ulicą
- Koty BYŁY zaszczepione i odrobaczone. Wielu sąsiadów nie szczepiło, ale u nas to jednak była podstawa.
- Nie były kastrowane (mieliśmy tylko kocury, bo babcia nie chciała kotki, a mawiała, że kot cyt. "bez jaj" myszy łapać nie będzie)
- Koty nie raz przyszły ze szramą na pysku po walce. Jak coś było poważniejszego to się jechało do weta, jak nie to się wylizał.
- Koty jadły myszy + resztki mięsa z obiadu. Poza tym w misce była zawsze sucha karma i woda. Żadnych saszetek, pasztecików i innych tego typu rzeczy
- Koty spały w słomie w garażu, miały tam ciepło, a obok stała miska z wodą. Wśród paszy miały istny bufet myszy (po to były, miały łapać myszy). Czasem spały na piecu, a w większe mrozy w domu.
- Koty były zadbane i żyły długo i szczęśliwie.

Dlatego nie rozumiem o co aż tyle hałasu w tych fundacjach. Koty, które były u nas miały ciepły kąt, miały zawsze co jeść i miały zapewnioną opiekę weterynarza w razie potrzeby. Były też szczepione, wygłaskane i kochane. Oczywiście, były to inne czasy. Obecnie żadna fundacja nie dałaby nam kota. Czy nasze miały źle? Ja uważam, że nie.

PS. Szczególnie dziwi mnie ten wymóg, że kot musi być niewychodzący. U nas na wsi miały istny raj, same pola, samochodów tyle, co... Kot napłakał. Mnóstwo miejsca do biegania, polowania i leniuchowania w słońcu. Rozumiem, że nie trzyma się kota wychodzącego mieszkając przy ruchliwej ulicy, ale na wsi lub spokojnym osiedlu, dlaczego nie?

koty fundacje

Skomentuj (104) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 225 (307)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…