Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83310

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poszukiwania pracy - wersja studencka

Na wakacje rozpoczęłam pracę w swoim zawodzie. Stwierdziłam, że mam dość bezpłatnych lub słabo płatnych praktyk i poszukałam typowej pracy na 8 godzin. Uciekłam z niej po trochę ponad dwóch miesiącach, bo zostałam nazwana głupią oraz usłyszałam, że "na sekretariacie jest burdel", ponieważ nie wiedziałam, iż szefowi kończy się jego ubezpieczenie w prywatnym samochodzie i mu nie załatwiłam nowego (nie znałam nawet dokładnej marki - tylko wiedziałam, iż to auto sportowe, z tych droższych z koniem w logo, a pilnowanie jego prywatnego auta nie było w zakresie obowiązków). O firmie dużo mówi to, że przy 12-osobowym składzie, ja byłam 13. zatrudnioną w tym roku, a mało która z moich poprzedniczek wytrzymała okres próbny.

Zostałam więc na okresie wypowiedzenia i szukałam czegoś nowego. Jako że zbliżał się już rok akademicki, wpisywałam dyspozycyjność na 3/4 etatu lub cały, jeśli wchodzi w grę praca w sobotę. I zaczęło robić się wesoło.

1. Student kierunku poszukiwany do pracy na 25-35 h w tygodniu.
Lokalizacja dosłownie za rogiem, a więc poszłam CV zanieść osobiście. Od razu zaproszono mnie na rozmowę, z której dowiedziałam się, że praca jest, owszem, 25-35 godzin w tygodniu, ale może się zdarzyć, iż konieczne będzie zostanie do późnych godzin nocnych w formie nadgodzin. Bezpłatnych nadgodzin. Oczywiście umowa zlecenie, a potem może pomyśli się o umowie o pracę. Trudno, byłam pod ścianą i czekałam na telefon. Odebrałam go dosłownie dwa dni temu. Po ponad dwóch miesiącach od rozmowy poinformowano mnie, że mam zacząć od poniedziałku. Powiedziałam, że pracę już mam. Odpowiedź, jaką dostałam brzmiała "to dlaczego my mamy pani CV, skoro pani pracę ma?".

2. Fast food pod Złotymi Łukami.
Żadna praca nie hańbi, za coś żyć trzeba, a oferta była okej. Jako Lider Gościnności miałam zajmować się klientami, co mi bardzo odpowiadało. Miałam dostać SMS, kiedy będą czekały na mnie umowa i skierowanie na badania. Przeczekałam, stwierdziłam, że pewnie znaleźli kogoś innego. Potem okazało się, że ktoś nie przekazał informacji o tym, że te dwie rzeczy czekają na mnie od 2 tygodni.

3. Naleśnikarnia.
W czasie oczekiwania na SMS dostałam ofertę pracy jako kelnerka w naleśnikarni. Nawet poszłam tu na dzień próbny (oczywiście na czarno). Zmiana od 6:30 i nie czekało na mnie nic. Ani obowiązkowa koszulka, ani fartuszek, ani plakietka. Tak że uczyłam się obsługi klientów po cywilnemu. Stwierdziłam, że ta praca nie jest dla mnie, gdy słyszałam od współpracownic, że wypłata jest jak jest gotówka, czyli raz może być 5, raz 15, a raz 28. O przelewach na konto można zapomnieć, ale w grę wchodzi rozłożenie wypłaty na raty, jakbym potrzebowała zapłacić za mieszkanie.

4. Wielka Super Firma o wielu oddziałach w świecie.
Cała rozmowa poza "dzień dobry, czy pani Habiel?" po angielsku. Od pytań typu „gdzie się uczysz”, po pasje oraz wady i zalety, a także "jakbyś odpowiedziała na to i to". Praca na sekretariacie, z obowiązkowym kontaktem z klientami i zagraniczną bazą, gdzie znajomość biegle angielskiego to podstawa. Do tego dbanie o czystość strefy odpoczynku dla pracowników, obsługa konferencji i klientów, a także przygotowywanie umów. Zadowolona pani rekruter twierdzi, że wszystko jej pasuje, a mój angielski jest perfekcyjny. Pytam się więc o stawkę. "Dowie się pani w drugim etapie rekrutacji". Na moją uwagę, iż nie chcę marnować ich i mojego czasu, aby usłyszeć, że to praca za najniższą krajową, rekruterka mówi, iż ona takich informacji nie może udzielić. Wieczorem dostaję wiadomość, że do drugiego etapu nie udaje mi się przejść. Ciekawe, dlaczego. ;)

5. Trzy prace w zawodzie, czyli czytanie CV jest zbyt trudne dla oczytanych ludzi.
W trzech miejscach, gdzie składałam CV i były one dopasowane do moich studiów, nie zauważyli, że mam wpisane 3/4 etatu i to tak do CV, jak i ich formularzy oraz zaznaczałam w rozmowie telefonicznej. Jedno z miejsc nawet przeczytało moje wszystkie odpowiedzi na ich 58 pytań rekrutacyjnych, ale jakoś informacja o oczekiwanych zarobkach oraz etacie jakoś przeszła obok. Pamiętali za to, że interesuje się książkami o tematyce kryminalnej. W dwóch z miejsc podziękowali, bo jeszcze studiuję, a nie mam już magistra, w trzecim uparcie twierdzili, że mogę przejść na zaoczne, czego nie mogłabym zrobić przy proponowanych zarobkach (koszt zaocznych oraz połowa kosztu najmu mieszkania przy proponowanej kwocie powodowałyby, że albo żyję o chlebie i wodzie, albo odżywiam się cyklicznie co parę dni).

Na szczęście udało mi się znaleźć coś w zawodzie oraz za nie aż tak złe pieniądze, gdzie nie ma problemu z dyspozycyjnością. Jednak co się nachodziłam i nasłuchałam, to moje.

praca

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (135)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…