Pokrótce opiszę Państwu zdarzenie z godziny 0:00 z dnia 14 października, dotyczy autobusu nocnego we Wrocławiu.
Na przystanek podjeżdża autobus 602 - dobiegam z walizką, sprawdzam nr autobusu - nadal 602. Ja zamierzam jechać 245, upewniam się w rozkładzie. Mija kilkanaście sekund - nagła zmiana na 245, kilka osób z przystanku dopiero wtedy szybko wsiada, próbuję zrobić to i ja wraz z walizką. Fakt - wsiadałam w momencie dzwonka, nie przeskoczę tak szybko stopnia z bagażem.
Stoję w potrzasku. Co robi kierowca? Otwiera drzwi na pół sekundy i zamyka ponownie. Na szczęście przytrzasnęła się tylko walizka i ramiona.
Niezwykle uprzejmie wygłoszony argument pana kierowcy: "Czekałem długo na przystanku, trzeba było wsiąść wcześniej". Cóż, wszyscy pasażerowie wsiedli w ostatniej chwili, bo dopiero wtedy nastąpiła zmiana numerka autobusu.
Nie wiem, czy pan mnie pomylił z żuliettą z racji tego, że tak mnie skwitował, faktycznie człowiek po długiej podróży i o 12 w nocy nie wygląda korzystnie. Mam wrażenie, że kierowca liczył, że nie zrozumiem jego komentarzy - pewnie myślał, że jestem z Ukrainy, jak dziewczyna która poprosiła go o uwolnienie mnie z uścisku drzwi.
Teraz tylko zastanawiam się, czy więcej winy jest po mojej stronie - mogłam wsiąść te kilka sekund wcześniej (mimo, że nie byłam pewna czy to ten autobus 245), czy też zrzucić to na zmęczenie kierowcy lub zwyczajne chamstwo. :)
Na przystanek podjeżdża autobus 602 - dobiegam z walizką, sprawdzam nr autobusu - nadal 602. Ja zamierzam jechać 245, upewniam się w rozkładzie. Mija kilkanaście sekund - nagła zmiana na 245, kilka osób z przystanku dopiero wtedy szybko wsiada, próbuję zrobić to i ja wraz z walizką. Fakt - wsiadałam w momencie dzwonka, nie przeskoczę tak szybko stopnia z bagażem.
Stoję w potrzasku. Co robi kierowca? Otwiera drzwi na pół sekundy i zamyka ponownie. Na szczęście przytrzasnęła się tylko walizka i ramiona.
Niezwykle uprzejmie wygłoszony argument pana kierowcy: "Czekałem długo na przystanku, trzeba było wsiąść wcześniej". Cóż, wszyscy pasażerowie wsiedli w ostatniej chwili, bo dopiero wtedy nastąpiła zmiana numerka autobusu.
Nie wiem, czy pan mnie pomylił z żuliettą z racji tego, że tak mnie skwitował, faktycznie człowiek po długiej podróży i o 12 w nocy nie wygląda korzystnie. Mam wrażenie, że kierowca liczył, że nie zrozumiem jego komentarzy - pewnie myślał, że jestem z Ukrainy, jak dziewczyna która poprosiła go o uwolnienie mnie z uścisku drzwi.
Teraz tylko zastanawiam się, czy więcej winy jest po mojej stronie - mogłam wsiąść te kilka sekund wcześniej (mimo, że nie byłam pewna czy to ten autobus 245), czy też zrzucić to na zmęczenie kierowcy lub zwyczajne chamstwo. :)
komunikacja_miejska
Ocena:
103
(131)
Komentarze