Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83369

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zastanawiałam się, czy nie poczekać z tą historią w myśl zasady "do trzech razy sztuka", ale trzeciego razu chyba nie będzie.

Sytuacja 1:
Niedawno byłam w ciąży. Byłam, poroniłam, opłakałam i nie o tym ta historia.
Zaraz po teście ciążowym zapisałam się do przychodni, z której korzysta regularnie rodzina mojego Partnera. Wizyta u ginekologa oczywiście musiała być.
Pierwsze pytanie - o ostatnią miesiączkę. "Nie pamiętam, zaraz sprawdzę" "No jak pani nie pamięta, to jak się pani przygotowała?"

Tym pytaniem zbił mnie z tropu i szczerze mówiąc kompletnie nie byłam w stanie sobie przypomnieć daty, a przecież przed chwilą pamiętałam (przypomniałam sobie pięć minut po opuszczeniu gabinetu, ironia taka).
Dalej było już tylko gorzej, każde moje pytanie, każda moja wypowiedź, były kwitowane krótkim "Nie wiem, nie znam się." Np:
Dr: Termin porodu na 2 kwietnia 2019
Ja: Zabawne, starsza córka urodziła się 1 kwietnia.
Dr: Nie wiem, nie znam się.

Dr: Uskarża się pani na coś?
Ja: Mdłości i ogólne osłabienie, ale to chyba normalne w ciąży?
Dr: Nie wiem, nie znam się.

I ciągłe warczenie o tę ostatnią miesiączkę, które tylko mnie stresowało. Przez to nawet nie zwróciłam uwagi na brak rzeczy chyba podstawowej, a mianowicie karty ciąży. Przypomniałam sobie o niej dopiero w szpitalu, kiedy właściwie nie była mi już potrzebna :(

Sytuacja 2:
Po wielu delikatnych i mniej delikatnych namowach mój Partner zdecydował się w końcu na wizytę u psychologa. No bo to przecież nie jest normalne, gdy facet w sile wieku wmawia sobie, że nie ma po co żyć?

Wizyta odbyła się przedwczoraj, przełożona z czwartku (przez psychologa), oczywiście zaraz miałam zdaną relację i nawet nie musiałam go za język ciągać.

Po pierwsze - stan pani psycholog wskazywał na niezłego kaca, wg słów Partnera "Bałem się, że z fotela spłynie."
Po drugie - Partner raczej nie spodziewał się powitania "No i z czym pan do mnie przyszedł, bo do psychologa nie chodzi się dla zabawy?"
Po trzecie, ale to może być jego subiektywne wrażenie - poczuł się traktowany jak hipochondryk, coś w stylu "I po coś tu przyszedł, wymyślasz".
Po czwarte - w końcu pada temat myśli samobójczych.
PP: Od kiedy ma pan te myśli?
P: A będzie ze dwa lata.
PP: Jak dwa lata, jak skierowanie jest sprzed miesiąca?

Partner rozważa skorzystanie z następnej wizyty (za dwa tygodnie) ponieważ na nią zapowiedziany jest wywiad. Jeśli odbędzie się w podobnym stylu, zmieniamy nie tylko lekarza, ale i przychodnię, bo dwoje buraków w tym samym zakładzie to trochę za dużo.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 198 (234)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…