Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83372

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam koleżankę w dziale kontroli. W firmie, gdzie pracuje, sprzedawcy mają rożne stawki, w zależności od źródła pochodzenia klienta. Jeśli sami go pozyskają, dostają więcej. Jeśli dostarczy im go Call Center lub wpadnie zlecenie ze strony internetowej - dostają nieco mniej, bo dzielą się prowizją z pracownikiem CC lub chatu. Do jej obowiązków należy między innymi sprawdzanie, czy się wszystko zgadza.

Sprzedawca X kilka dni po spotkaniu umówionym przez CC lub chat przysyłał pisemne wycofanie zgody na przetwarzanie danych (rzekomo złożone podczas tego spotkania). A jeszcze kilka dni później wprowadzał klienta do systemu z adnotacją "z polecenia". Wpadł, bo któregoś razu połowa działu była na L4 i odwołania robiła jedna osoba. Zdziwiło ją, że jest tak wiele zgłoszeń od X, odszukała je w archiwum i się okazało, że wszystkie są jedną ręką pisane...

Po tym zdarzeniu wprowadzono "badanie satysfakcji" - warunkiem otrzymania wyższej prowizji była pomyślnie wykonana ankieta, gdzie klient odpowiadał m.innymi na pytanie "skąd się pan dowiedział o naszej firmie". Któregoś razu dziewczyna robiąca taką ankietę zapomniała ją zapisać, więc postanowiła wyszukać rozmowę, aby ją odsłuchać i jeszcze raz wypełnić formularz. Była bardzo zdziwiona, bo okazało się, że w ostatnim miesiącu na ten numer było aż 5 ankiet.

Okazało się, że sprzedawczyni Y odkryła metodę pozwalającą na obejście systemu - żeby utworzyć nowego klienta muszą być przynajmniej dwie dane z trzech, różne od tych już istniejących - imię i nazwisko, telefon, e-mail - więc Pani Y wpisywała nazwisko klienta plus swój numer telefonu plus przypadkowy e-mail. Jak odbierała telefon, na pytanie "Czy mogę rozmawiać z panem G.?" odpowiadała, że jest żoną, mąż nie może podejść, ale są bardzo zadowoleni z obsługi, towaru i na pewno będą wracać, a firmę poleciła znajoma.

Ale najgorszy był cwaniak, który na wystawianej fakturze wpisywał swój numer konta, zamiast firmowego, i dawał 2 miesięczny termin płatności w systemie (można tak robić, jeśli czas realizacji zamówienia jest długi, klient ma część towaru dostępnego od razu, a na część musi czekać, jeśli poprosi stary klient itp.). Ludzie i tak płacili zwykle w ciągu kilku dni, bo odbierali towar, który nie był potem księgowany jako sprzedany albo miał dojechać później. Zgarnął tak pieniądze za kilka dużych zamówień, wyjechał za granicę i tyle go widziano. Sprawa wyszła na jaw, jak windykacja puściła maile do klientów z przypomnieniem o zaległych płatnościach.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 117 (149)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…