Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83375

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Z niektórymi klientami znam się od kilkunastu lat, odkąd zaczęliśmy współpracę. Jeden z nich kiedyś zdradził mi, jak on załatwia swoje sprawy w urzędach. Po tym, że korzysta z moich usług wątpię, że ten człowiek ma jakieś większe doświadczenie w tej kwestii, ale słucham…. I podziwiam.

Może jeszcze wtrącę, jak wygląda ten mój klient. Wzrost ok. 190-200 cm, waga ok. 150 kg, krótko ostrzyżony, bardzo duże dłonie (wyobrażam sobie, jak rozgniata nimi moją głowę jak arbuza ;-D ) i, co najważniejsze, bardzo gruby i donośny głos oraz typowa dla tego regionu gwara.

No i opowiada mi, że wizyta w urzędzie go prawie paraliżuje, a jak jeszcze każą coś wypełnić, to pewnie nie utrzymałby nawet długopisu w ręku, a co dopiero coś napisać. Zwykle żona się takimi sprawami zajmowała, ma do tego głowę, nie on.

On jak już gdzieś musi iść (wezwą), to jak tylko dotknie drzwi urzędu, to wręcz krzyczy, narzeka, klnie, że wszystko mu przeszkadza, że urzędy mu przeszkadzają pracować i to robi tak głośno, że ludzie wokół niego nie mogą rozmawiać/pracować. Gość mówi, że sam by ze sobą nie wytrzymał w jednym pomieszczeniu, taki cyrk odstawia.

Pytam, czy coś to daje? On mi mówi, że dzięki temu jest obsługiwany poza kolejnością. Nawet ludzie w kolejkach robią dla niego „drogę życia do okienka”, aby tylko zamilkł (nikt nie protestuje). A jak tylko urzędnik wysunie w jego stronę jakiś druk lub długopis, ponawia spektakl. Efekt jest taki, że wypełnią za niego wszystko, on tylko parafuje. Nigdy go to nie zawiodło.

Zawsze jak jestem u niego, „grozi” mi, że nie wyobraża sobie, żebym popełnił jakiś błąd i naraził go na taki stres i wizytę w urzędzie. Wyobrażam sobie wtedy nie tego arbuza (bo facet łagodny jak dziecko), ale tych biednych urzędników. Taki stres.

urząd stres

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 75 (147)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…