Na fali RODO.
Leżę w szpitalu. Przy żadnym łóżku nie ma karty pacjenta, bo nie wolno. Obchód 2 razy dziennie, za każdym razem wyczytują nazwiska, omawiają problemy. Po 2 dniach wszystkie wiemy jakie kto nosi nazwisko i na co cierpi, imiona nigdy nie były publicznie wymienione.
Po 4 dniach przychodzi nowy lekarz i stając przy łóżku wyczytuje imię. Ja odruchowo (jako pierwsza) podaje nazwisko. A lekarz patrzy na mnie i cedzi "Jest RODO. Nie używamy nazwisk żeby nie zdradzać tożsamości".
Aha.
Leżę w szpitalu. Przy żadnym łóżku nie ma karty pacjenta, bo nie wolno. Obchód 2 razy dziennie, za każdym razem wyczytują nazwiska, omawiają problemy. Po 2 dniach wszystkie wiemy jakie kto nosi nazwisko i na co cierpi, imiona nigdy nie były publicznie wymienione.
Po 4 dniach przychodzi nowy lekarz i stając przy łóżku wyczytuje imię. Ja odruchowo (jako pierwsza) podaje nazwisko. A lekarz patrzy na mnie i cedzi "Jest RODO. Nie używamy nazwisk żeby nie zdradzać tożsamości".
Aha.
Ocena:
125
(155)
Komentarze