Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83428

przez (PW) ·
| Do ulubionych
A propos historii #83174.

Jechałam dość ruchliwą, trzypasmową (2 pasy + buspas) drogą, gdy nagle samochód odmówił posłuszeństwa. Zgasł podczas oczekiwania na światłach i już nie odpalił (przewód paliwowy, jak się okazało). Cóż, co zrobić, trzeba zawalidrogę zepchnąć - na szczęście chodnik obok szeroki jak Wisła lub i dwie. No to wysiadłam ze swojego dyliżansu i próbuję go zepchnąć z drogi. I naprawdę rozumiem, że nikt nie miał obowiązku mi pomóc, nie wymagam tego, poradzę sobie. Ale trąbienie na mnie i omijanie mnie z prawej strony (gdzie właśnie w prawo go spychałam) już uważam za chamstwo i totalną, bezdenną głupotę. Skoro samochód jest na awaryjnych, a ja próbuję go zepchnąć, to chyba nie dla zabawy? Pozwoliliby mi zepchnąć, daliby mi tę minutę czy dwie (samochód raczej z tych dużych) i odblokowałabym przejazd.

W końcu autobus zatrzymał się i pozwolił mi dokończyć manewry.
Tak, szanowni państwo pieniacze omijali mnie buspasem.

Ale to jeszcze nie koniec.

Po zepchnięciu auta dostałam ochrzan od pieszego, że nie daję przejść spokojnie dobrym ludziom. Usłyszałam to już oczywiście po wystawieniu trójkąta i po podniesieniu maski, by ocenić, cóż tam się stało, więc od razu widać, że awaria. Wytłumaczyłam to pani, niestety, jak grochem o ścianę, nic nie dotarło i pozostałam tą najgorszą, co to nie wie, gdzie parkować.
Miejsca było dość by ominąć moje auto choćby i z wózkiem, więc panią zignorowałam i zaczęłam dzwonić po lawetę.

Nie bierzcie ze mnie przykładu, przekonajcie auta, by psuły się wam w garażu!

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 182 (190)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…