Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83523

przez Konto usunięte ·
| Do ulubionych
Po pierwsze w piątek 9 listopada miałam urodziny i z tej okazji wybraliśmy się wspólnie paczką znajomych do knajpy oraz na spacer.

Po drugie mam naprawdę bardzo nietypową fobię. Nietypową, bo nie znam nikogo oprócz siebie, kto by to miał. Jest to połączenie pewnego rodzaju batofobii i agorafobii. Mam to, odkąd pamiętam. Nie rozpisując się zbytnio, jedną z rzeczy, których się boję są wysokie płaskie ściany, idealnym przykładem są tu szczyty budynków, zazwyczaj bez okien. Najczęściej takie budynki mamy na polskich tzw. blokowiskach, ale i w moim mieście takowe się pojawiają. Zasada jest prosta: jeśli mam dookoła siebie ludzi i jest jasno, to nie ma problemu. Jeśli jestem sama i jest ciemno, to potrafię się cała trząść i płakać ze strachu. No cóż, tak mam.

I tak sobie idziemy grupą, śmiejemy się i pijemy piwko, atmosfera super. Zaczęło się ściemniać. W pewnym momencie część ludzi poszła do sklepu po zapasy, w tym mój facet, a ja zostałam jeszcze z koleżanką. Przynajmniej tak myślałam. Zauważyłam w bliskiej odległości taki właśnie wysoki budynek, więc profilaktycznie schowałam się za koleżankę. Na jej zdziwioną minę uśmiechnęłam się tylko i powiedziałam jej o mojej fobii. Sama się z tego śmiałam, bo to trochę dziwne, wiadomo. Koleżanka natomiast uśmiechnęła się do mnie ze zrozumieniem. Stwierdziła, że nikt z nas nie jest do końca normalny i ona też ma fobie.

Jak się okazało, nie byłyśmy same, całej tej rozmowie przysłuchiwał się jeden kolega, który, jak się okazało, nie poszedł jednak po sklepu z resztą, tylko wyszedł do nas i usłyszał wszystko. Jest to też człowiek, którego nigdy nie lubiłam, cham i prostak z żenującym poczuciem humoru. Nie wiem, dlaczego był w grupie, serio.

Zaczął się śmiać i wtedy odwróciłyśmy się do niego. Stwierdził, że moją fobię da się wyleczyć metodą "na głęboką wodę" i, trzymając mnie za ramiona, pomimo moich protestów, krzyku i płaczu, zaciągnął mnie pod ten budynek. Koleżanka była za słaba, żeby go odepchnąć.

Wiedząc, że jestem przy ogromnej ścianie, po prostu zastygłam i starałam się głęboko oddychać i próbować nie zemdleć. Człowiek, który mi zgotował ten strach, odsunął się ode mnie i zaczął się śmiać, patrząc na mnie. Spojrzałam na niego, a on mówi, że żartował, że wcale nie jestem pod tym budynkiem. Pomyślałam, że może rzeczywiście w całym zamieszaniu i próbie wyrwania się, nie zauważyłam, że jestem gdzie indziej, więc spojrzałam w górę. Ten widok śnił mi się później całą noc.

Na szczęście nie zemdlałam, ale krzyk obudził chyba całe osiedle. Widziałam tylko, jak mój facet podbiega do tego idioty i daje mu w ryj, po czym podbiega do mnie i uspokaja.

Koleżanka na szczęście pobiegła po pomoc. Jestem jej bardzo wdzięczna.

Waćpan nie jest już w grupie znajomych.

P.S. Dla chętnych mogę rozpisać więcej szczegółów mojej fobii oraz przykłady miejsc i obiektów, które omijam z daleka.

Skomentuj (74) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 88 (156)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…