Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83664

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na kanwie https://piekielni.pl/83637...

Ponieważ pracuję w jednym miejscu od lat, rozkład jazdy swojego autobusu znam niemalże na pamięć. Dzięki temu oraz faktowi, że przed przystankiem autobus skręca na skrzyżowaniu pod kątem 90 stopni jestem w stanie obliczyć "poziom zabydlenia pojazdu"* i ocenić, czy jedzie planowo lub jest opóźniony.

System działa w ok. 80% i kiedy nie spieszy mi się jakoś wybitnie, czekam 3 do 5 minut na kolejny autobus, w którym będę mógł usiąść, a przynajmniej stać w ludzkich warunkach - tj. korzystając z telefonu, czytając książkę, a nie przytulać się do szyby lub być ściskanym z każdej strony.

Historia właściwa:

Tego jednego dnia niestety spieszyło mi się, w pracy musiałem zostać chwilę dłużej, a trzeba było odwiedzić jeszcze jeden sklep przed jego zamknięciem. Ponieważ w tej sytuacji każda minuta była na wagę złota, złapałem "opóźniony bus", który zgarnął z przystanku całkiem sporą gromadkę szczęśliwych z tego powodu ludzi.

Jazda na glonojada, ludzie jak sardynki w puszce, trzymać się nie trzeba, bo tłum trzyma w miejscu... Busik powoli przecisnął się przez korek i zatrzymał na przystanku.

Po otwarciu zaparowanych drzwi za 3 czy 4 rzędów głów zobaczyłem Ją... Madkę walczącą, różowa kurteczka, różowy wózeczek... I zaczyna taranować pierwsze rzędy wózkiem bojowym...

Pasażer 1 - Hej, co pani robi?
Madka - PRZESUŃ SIĘ! JA WSIADAM, JA DZIECKO MAM, WÓZEK...
Pasażer 2 - Gdzie? Gdzie się przesunąć, ledwo drzwi się otworzyły.
Madka - TO WEŹ PAN WYSIĄDŹ, BO JA MUSZEM, A TY MUSISZ MI USTĄPIĆ, BO JA DZIECKO MAM!

Tego typu żałosna wymiana zdań trwała ok. minuty, drzwi zamknąć się nie da, połowa wózka w środku, druga poza. Ludzie zaczynają się niecierpliwić, "ruchami robaczkowymi" starają znaleźć miejsce na wózek. Podczas tego "dreptania" zobaczyłem lukę pomiędzy ludźmi, przecisnąłem się, wyskoczyłem z busa, ukłoniłem się Madce, która z wściekłością krzyknęła do środka "że może jeszcze ktoś USTĄPIŁBY miejsca!". W końcu drzwi zamknęły się, autobus odjechał.

Około trzy minuty później pojawił się kolejny, do którego wsiadłem bez problemu. Miał mniej ludzi, pominął przystanki "na żądanie", wyprzedził szybko "bydłowozik", a ja w ludzkich warunkach dojechałem w wyznaczone miejsce.

I teraz moje pytanie - czy naprawdę fakt posiadania dziecka uprawnia Cię w jakikolwiek sposób (prawnie, moralnie) do domagania się, aby ktoś wysiadł, żebyś ty mogła pojechać?

Poza tym, jakim cudem takie "kwiatki" zawsze mają miejsce w godzinach szczytu, czyli - niezmiennie od kilku dziesięcioleci - między 16 a 18? Naprawdę nie można tak rozplanować dnia z malutkim dzieckiem (pomijam sytuacje wyższej konieczności, jak wizyta u lekarza), żeby wsiadać do autobusu przed 16 lub po 18?

*Przepraszam wszystkich urażonych, ale dla mnie walka na łokcie na przystanku, a potem wpychanie się na siłę do autobusu kursującego co 5-6 minut jest zwyczajnie spędem do naczepy do przewozu bydła. Autobus co 5-6 minut to nie 15.10 do Yumy raz w miesiącu!

komunikacja_miejska

Skomentuj (64) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 132 (214)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…