Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83712

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój mąż jest kierownikiem niższego szczebla w dużej firmie zajmującej się ekologicznymi rozwiązaniami. Firma mieści się w jednym z miast śląskiej algomeracji. Jak w każdym z większych miast, tak i tutaj jest spora rotacja pracowników, a rynek posiłkuje się agencjami pracy, przynajmniej podczas wstępnego zatrudnienia.
W ten właśnie sposób zatrudniano większość pracowników. Pierwotnie Polaków, a kiedy rynek pracy otworzył się na pracowników ze wschodu, to również Ukraińców, z którymi współpraca układała się w miarę poprawnie. ”Pałka się przegła", kiedy Polacy, co zrozumiałe, zaczęli szukać lepszych warunków w innych firmach, Ukraińcy wyjeżdżać do Niemiec i dalej na zachód, a agencja skierowała do firmy Pakistańczyków.

Współpraca z nimi od początku sprawiała same problemy. Najpierw okazało się, że nie do przeskoczenia jest bariera językowa, bo o ile z Ukraińcami jeszcze szło się dogadać po polsku czy rosyjsku (z początkowym "nipanimaju" co oporniejszych jednostek małżonek poradził sobie za pomocą... Google translatora, drukując im dodatkowo listę poleceń do wykonania), to Pakistańczycy ani myśleli nauczyć się choćby podstawowych zwrotów w naszym ojczystym języku. Angielski również był czarna magią, kilku z nich coś ledwie dukało. W kontakcie pośredniczyła agencja pracy, ale wiadomo, że wywoływało to spore opóźnienia.

Szybko okazało się, że problemy sprawia również odmienna, islamska kultura. Pakistańczycy ciągle gdzieś znikali. W ciągu ośmiogodzinnego dnia pracy pracownikom przysługiwała jedna, dwudziestominutowa przerwa, ale wiadomo, że kiedy pracy jest mniej, to jest niepisana zgoda na krótszą przerwę na papierosa, telefon czy skorzystanie z toalety. Wcześniej nikt tego nie wykorzystywał i sposób ten sprawdzał się za obopólną korzyścią - pracowników i pracodawcy. Pakistańczycy przesadzili - okazało się, że więcej odpoczywają, niż pracują. Kiedy zwrócono im uwagę podnieśli raban, że przerwa im się należy, że się modlą, że Polacy są rasistami, powiadomili o sytuacji agencję, przeinaczając fakty i robiąc z siebie ofiary dyskryminacji.

Podobnie rzecz wyglądała ze sprzątaniem stanowiska pracy - utrzymanie na nim czystości jest jednym z podstawowych obowiązków niezależnie od zajmowanej w firmie pozycji. Sprząta swoje biurko dyrektor, sprząta prezes, swój kantorek ogarniają magazynierzy oraz pracownicy montażu i produkcji, a sprzątaczki dopełniają dzieła. Ale Pakistańczycy nie. Dlaczego? Bo sprzątanie to obowiązek kobiet! Oni brudnych prac wykonywać nie będą, a zmuszanie ich do wyrzucenia po sobie opakowania po śniadaniu, umycia kubka czy ogarnięcia biurka to próba dyskryminacji!

Dni mijały w nerwowej atmosferze. Po kilku, na skutek zmian personalnych, kierowniczką jednego z działów została kobieta. Podległa jej grupa kilku Pakistańczyków traktowała ją jak powietrze, zupełnie ignorując jej polecenia. Nie będą przecież wykonywać poleceń istoty z natury gorszej od nich, do tego nie muzułmanki. Co z tego, że spowodowali kilkugodzinny przestój z pracą, a firmę narazili na duże straty? Takie jest ich prawo i my mamy go przestrzegać.

Cóż było robić. Na takie dictum odpowiedź mogła być jedna i oczywista, wszyscy wylecieli z firmy na zbity pysk, a agencja pracy dostała solidny opierdziel i niepisany przykaz, żeby więcej muzułmanów do pracy nie przysyłać.
I tylko strach pomyśleć, co w analogicznej sytuacji działoby się we Francji czy w Niemczech.

"Polacy rasiści każdy to powie"

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 210 (230)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…