Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83755

przez ~TenTomek ·
| Do ulubionych
Nie tak dawno temu, jak kończyłem studia, poznałem fantastyczną dziewczynę. Piękna, inteligentna, pełna współczucia, a jednocześnie niesłychanie radosna i pełna życia. Podobnie do mnie była też głęboko wierząca. Jednym słowem ideał. Jak się domyślacie, do czasu, bo inaczej nie powstałaby ta historia....

Od samego początku między nami była chemia. Jestem młody i dużo bym chciał z nią zrobić, ale z niektórymi rzeczami trzeba poczekać do ślubu. Takie miałem zawsze przeświadczenie, bo tak zostałem wychowany przez rodziców. Z Beatą było podobnie.

Niestety, jak to w życiu bywa, kiedy byliśmy na imprezie u znajomych wypiliśmy za dużo i niestety stało się. Po tym wydarzeniu atmosfera była między nami bardzo napięta i poleciało sporo łez. I tak planowaliśmy wspólną przyszłość, więc ze względu na okoliczności ksiądz dał nam rozgrzeszenie. Wszak Bóg jest miłością, wiec skoro wynikło to z uczucia, to nie zrobiliśmy nic złego. Tak mijały nam kolejne miesiące na regularnych spotkaniach w duchu miłości. Choć chciałem poznać jej rodzinę, to zawsze widywaliśmy się u mnie. Ona miała opory i zawsze coś stało na przeszkodzie: a to jej tato choruje, a to mama na pielgrzymkę pojechała, a to remont mają.

Jako że kilka razy robiła internetowe zamówienia dla rodziców, to poznałem jej adres (nie podglądałem, sama mi go podała) i postanowiłem zrobić jej niespodziankę i pomóc w rzeczonym remoncie. Znam się trochę na tym, tak że kolejna para rąk do pracy to zawsze będzie coś. I to był błąd...

Remontu oczywiście nie było. W domu wszyscy zdrowi. Bardzo się zdziwili na mój widok, przecież ich córka nie spotyka się z Tomkiem, bo we wrześniu wyszła za Adama, z którym jest w związku od klasy maturalnej.

Szykują się fantastyczne święta, bo teraz muszę wytłumaczyć rodzicom, czemu Beata jednak do nas nie przyjdzie.

małżeństwo

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (196)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…