Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83756

przez ~bankomat ·
| Do ulubionych
Mieszkaliśmy razem z kobietą przez kilka lat. Układ był taki, że ja zarabiam, a ona zajmuje się domem. Sama wyszła z taką inicjatywą. Wszystko było dobrze, kobiecie niczego nie brakowało, fitnessy, siłownie, spa, masaże, shoppingi, wczasy kilka razy w roku i czego tam jeszcze sobie nie wymyśliła i między nami też się dobrze układało.

W pewnym momencie coś jednak się zmieniło, albo się jakichś farmazonów naczytała albo ktoś jej głupot do głowy nakładł.

Wracam do domu, a tu nie ma obiadu. Sobie ugotowała, a mi już nie. Na pytanie dlaczego, odpowiedziała, że nie jest moją służącą i żebym sobie sam ugotował. To samo z praniem - swoje zrobiła, mojego nie. Argument ten sam - nie jestem twoją służącą, sam sobie zrób. Doszło do takiego absurdu, że jak gotowałem i zapytałem gdzie jest np. jakaś przyprawa, to odpowiadała żebym sobie sam poszukał i że co ją to obchodzi.

Na takie dictum pozostało mi jedynie przyjąć ten sam tok rozumowania. Udałem się do banku i dokonałem pewnej operacji. Nazajutrz dostałem telefon:
- Poszłam na shopping i nie mogę zapłacić, kartę odrzuca!
- Wiem, bo zablokowałem.
- Co?
- Nie jestem twoim bankomatem, sama sobie zarób pieniądze.
Cyk - rozłączyła się.

Minęło kilka godzin, znów telefon:
- Jestem u mamy, nie wracam do domu, to koniec.
Ach, zerwanie przez telefon, cóż za klasa, aż mi się liceum przypomniało.
Po chwili dodaje:
- Mógłbyś mi przywieźć moje rzeczy?
- Nie jestem twoim służącym, sama sobie przywieź - po czym po chwili dodałem - a właściwie to jakie twoje rzeczy, skoro wszystko było kupione za moje pieniądze?
Huk i trzask jaki usłyszałem w słuchawce sugerował, że rzuciła telefonem o ścianę.

Moim telefonem...

kobieta pieniądze

Skomentuj (62) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 259 (337)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…