Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83833

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu spokojnie siedziałam sobie na macierzyńskim i podkusiło mnie, żeby podłapać pracę na zastępstwo w podstawówce. Parę lat temu uczyłam w liceum, dobrze to wspominam, a po drugie szkoła bardzo blisko domu, nie jest to 8 godzin dziennie jak w innej pracy, koło południa zwykle wracałabym do dziecka. A odpoczynku od pieluszek i kaszek naprawdę już potrzebowałam. No dobra - babcia załatwiona, idę do szkoły!

...I powiem szczerze, nie spodziewałam się, co się dziś dzieje w zwykłych, publicznych, szarych podstawówkach...

a) na każdą klasę mniej więcej 1/3 - 1/2 ma opinie i orzeczenia o specjalnych potrzebach. Może jedno-dwa jest słuszne, ale reszta ma tą opinię na niewyleczalne rozwydrzenie. Przykłady: skakanie po ławkach, gryzienie nauczyciela, uciekanie z lekcji na ulicę. Jakbym miała do ogarnięcia stado małp. I naprawdę, umiem sobie z niegrzecznymi radzić (w liceum i zawodówce nie było większych problemów), ale gdy szaleje mi pół klasy nietykalnych opiniowców, to tu po prostu pomógłby chyba tylko zespół psychiatryczny z kaftanami. I żeby było jasne, miałam do części klas nauczycieli wspomagających.

b) rodzice. Ich skarbusie przecież takie mądre i grzeczne... Jak to ma jedynkę za brak pracy domowej? TO PO CO PANI ZADAJE? Chyba oczekują niektórzy, że z ich bałwanem pójdę do domu i odrobię za niego... Hitem były ostre pretensje do dyrekcji bo... "POZWOLIŁA NA TO, ŻE NAUCZYCIEL JEST NA ZWOLNIENIU A MÓJ SKARB MA JEDYNKĘ I JAK TO MU NAUCZYCIEL POPRAWI?"... Tak, to nauczyciel ma poprawiać oceny, i nie wolno mu chorować, choruje specjalnie żeby skarbuś miał słabą ocenę.

c) oddzielny punkt na mojego faworyta. Bałwan całą lekcję drze się: kiedy przerwa? Kiedy ten dzwonek?! Ile do przerwy!!! Dostał uwagę, został odpytany, dostał jedynkę. Wariuje dalej. Mówię mu: posiedzisz kilka lat w tej klasie, to może się ogarniesz. Ale on się tego nie boi. W zeszłym roku nie zdał prawie z wszystkiego i co? Mamusia poleciała do kuratorium i kuratorium bez egzaminów i poprawek kazało ucznia przepchnąć do następnej klasy! W tym roku nie da się nad nim zapanować, ma same gole i śmieje się w twarz. Bo wie, że nic mu nikt nie zrobi. A reszta patrzy i też tak chce!

Nie mówię, że nauczyciele są święci. Znam środowisko z dwóch stron, lecz akcje nauczycieli może zostawię na inne wyznanie. Ale rodzicu zrozum: belfer po chemii czy innej polonistyce nie da sobie rady z ciężko upośledzonymi (w liceum miałam ucznia co nie umiał pisać. Naprawdę. Nauczyciel wspomagający pisał za niego egzamin gimnazjalny). Jak twoje dziecko ma naprawdę problemy, ślij go do szkoły specjalnej. Z pożytkiem dla niego i innych. Po drugie, zapraszam rodziców "skarbusi" na lekcje. W wielu przypadkach niestety brakuje wychowania wyniesionego z domu i opinia z ppp nic tu nie da. Szkoła nie wychowa ci dziecka. Nie od tego jest.

Podsumowując: szkoła dziś to nie to co pamiętamy z autopsji. Teraz to użeranie się z niewychowanymi bałwanami, których zachowanie przechodzi pojecie (np. zwyzywanie nauczyciela za to, że nie wypuści do łazienki minutę po długiej przerwie) lub nieporadne radzenie sobie z chorymi i upośledzonymi dziećmi przez nieprzygotowanego do takiej pracy nauczyciela (wcześniej pracowałam z orzeczeniowcami, którzy potrzebowali więcej czasu i uwagi, ale którzy byli w stanie radzić sobie w zwykłej szkole).

Niech rodzic sam przyjdzie i spróbuje ogarnąć np. upośledzoną dziewczynkę która rozpacza bo "spadł jej długopis i proszę dzwonić po mamę" i jednocześnie kilku brajanków skaczących po ławkach i rzucających scyzorykami w tablicę interaktywną. Nie przesadzam.... Dobrze pracowało mi się z 1 klasą... A gdzie miejsce na cel szkoły, naukę? Co z dziećmi, które są ambitne i chcą się uczyć?

Moja przygoda w podstawówce trwała krótko. Znalazłam szybko pracę w firmie. Uważam się za dobrego nauczyciela, chętnych na korki mam na pęczki dzięki poleceniom, w liceum uczniowie mi dziękowali za "nauczenie tego, że ten przedmiot da się lubić"... Niestety teraz nie da się rozwinąć skrzydeł ani swoich, ani tej resztki chętnych uczniów. Swoje dziecko chyba będę uczyć w domu...

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 211 (233)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…