Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83867

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rodzina mi się sypnęła. Nie, nie poumierali, choć od śmierci Dziadków się zaczęło...

Moja mama, M, ma siostrę, dajmy na to A. A ma męża, zwanego burakiem, bo taki zwyczajnie jest.

10 lat temu zmarł Dziadek, tata M i A. A, pod wpływem buraka, chciała wnieść o zachowek. M ją powstrzymała i przez kilka następnych lat było poprawnie. Wszak Babcia żyła, miała się świetnie i nie było powodów do niesnasek.

Po śmierci Babci się zaczęło...

Dziadkowie mieszkali w domu - parter plus piętro. Na parterze urzędowali Oni, na piętrze, za zgodą Dziadków, A z burakiem i ich dwójką dzieci. A i burak wyremontowali pod siebie górę, płacili Babci jakieś małe pieniądze za ogrzewanie, prąd itd., absolutnie nieadekwatne do zużycia za 4 osoby. 80% kosztów ponosiła Babcia.

A i burak wykombinowali sobie, że skoro oni mieszkają na górze, remont zrobili, to do podziału będzie tylko dół plus kawał ziemi. No, kurczę, bardzo nie tak.

Mama i A przed notariuszem nabyły spadek i zaczęły między sobą go dzielić. Muszę dodać, że Dziadek za życia dołożył mi, jako wnuczce, dość sporo na mieszkanie, kawalerkę.

Ciotka chciała wszystkie prezenty, łącznie z moim ślubnym (auto po Dziadku - wartość około 5 tys.), darowizny i inne drobne gesty w stronę moją ze strony Dziadków wciągnąć w masę spadkową. Mama absolutnie się na to nie zgodziła. Wszelkie umowy darowizn spisane były w formie kierunkowe, tzn. z konkretnym przeznaczeniem, co nie wlicza się do masy spadkowej. Mama od rodziców nie dostała nic, co można wciągnąć do spadku. Zatem, wg prawa, nic, co dostałam ja, nie powinno podlegać podziałowi spadkowemu.

Najbardziej A zabolało to że ja w prezencie ślubnym dostałam samochód, a jej córki pieniądze i że Dziadek dał mi na mieszkanie. I o to toczył się cały bój. Toczył, bo A chodziła i płakała, jaka to ona poszkodowana, że biedna jest i inne takie.

Przez pół roku męczyła moją Mamę, osobiście, telefonicznie, przez osoby trzecie. W końcu dla świętego spokoju Mama odpuściła.

Dostała 1/3 tego, co powinna za pół domu i może sobie wziąć z Babci domu jakieś pamiątki i ciuchy. Kiedy przyjechała w umówiony dzień, Babci pokoje były "dziwnie" wysprzątane. Brakowało kilku sztuk biżuterii złotej, kilku kryształów... Mama wzięła, co chciała, a raczej mogła.

Przed samym wyjściem jedna z córek A rzuciła mojej Mamie pod nogi moje zdjęcie ślubne (stłukło się) i nazwała ją złodziejką (nie dość, że kasy tyle wzięła, to jeszcze tu przyszła kraść).

Od tej pory nie mam ciotki (matki chrzestnej) i kuzynek…

Winą mojej mamy było to, że odpuściła ciotce, chcąc z nią zostać w dobrych stosunkach. Ale nie dość, że wzięła mniej, to jeszcze z niej złodziejkę zrobili.

P. S. Kilka szczegółów pominęłam, bo były nieistotne i nic nie wniosłyby do sprawy.

Rodzina ach rodzina..

Skomentuj (36) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (157)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…