Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83981

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem jak mi się wydaje odpowiedzialnym opiekunem psa. Od samego początku był wychowywany tak, aby nie sprawiać bliźnim czy to ludzkim, czy zwierzęcym niepotrzebnych kłopotów. I tak zarówno dzieci jak i dorośli są dla niego przezroczyści, nie goni ptaków, kotów, ma "dar" rozpoznawania, który pies ma ochotę na zabawę, a który jej nie ma nawet na pobieżne obwąchanie.

Poza tym trzymam się żelaznych zasad, że w parku spuszczam go tylko w miejscu gdzie nie ma ludzi bądź pora jest taka, że co najwyżej wiewiórkę lub innego psiarza uświadczysz i zawsze biega w kagańcu, a bez kagańca jest zawsze na smyczy. Od biegania bez psich akcesoriów są pola. Nie mam problemów z jego odwołaniem, w skrajnych sytuacjach, kiedy zabawa z innym psem jest bardziej atrakcyjna niż ja z kawałkiem parówki przybiega na gwizdek. To są dla mnie absolutne podstawy tego, aby spacer z psem był bezpieczny zarówno dla mnie jak i dla innych ale też i dla samego psa. Ale są debile, którzy najwyraźniej tych podstaw kompletnie nie rozumieją bądź uważają za bezużyteczną fanaberię. I przez takich debili, a konkretnie debilkę od wczoraj jestem posiadaczką gazu łzawiącego. A dlaczego? Już spieszę z odpowiedzią.

Wyszłam sobie wczoraj jak co dzień na poranny spacer. Rano zawsze chodzimy tymi samymi parkowymi alejkami, pies tradycyjnie na smyczy. W oddali widzę znajome sylwetki starszego pana z owczarkiem puszczonym luzem, który mimo, że mojego psa zawsze obszczeka nigdy się nie oddala od opiekuna oraz debilki, zwanej dalej D z psem sięgającym mi do pasa, również biegającym luzem. Pies ten często miał ochotę podbiec do mojego ale D zawsze jakoś udało się go odwołać. Ale nie wczoraj.

Wczoraj pies podbiegł na jakieś 50m, stanął i zaczął się badawczo przyglądać. Więc ja stanęłam między psami i czekam aż D swojego psa odwoła. Pies ma D gdzieś i powolnym ruchem zbliża się do nas. Widzę, że to nie jest przyjazna postawa, D łaskawie też zauważyła i zaczyna zmierzać w naszą stronę (stała jakieś 100m od nas). Podchodzi, woła, mój już zestresowany zaczyna powarkiwać, a pies D cały czas powoli idzie. Zatrzymuje się jakieś 2m przede mną, wtedy podchodzi D i radośnie stwierdza, że ojej, teraz to ona się go boi złapać (WTF?!) A pies jak na komendę rzuca się na mojego! Ja luzuję mojemu psu smycz (musi się jakoś bronić), drę się żeby debilka złapała swojego psa, bo za chwilę ja dostanę paszczą w nogę (przypominam pies sięga mi do pasa, mój pies do połowy uda), pies D w coraz większym amoku dosłownie szarpie mojego za szyję.

W pewnym momencie udało jej się go złapać za szelki i odciągnąć. Ja oglądam swojego czy nie ma obrażeń, ale wygląda, że wszystko jest ok. Ciśnienie miałam chyba zawałowe, drę się do D, że jak nie ma nad własnym psem żadnej kontroli, to niech trzyma go na smyczy i w kagańcu, zwłaszcza jeśli się sama boi własnego psa, biorę swojego i szybkim krokiem odchodzimy. Odeszliśmy jakieś 30m, a ja za plecami słyszę, że jak ją widzę z psem to sobie mam chodzić innymi alejkami! Odwróciłam się tylko i ryknęłam, że będę chodzić gdzie mi się podoba, bo w tym mieście pies ma być albo na smyczy, albo w kagańcu, a ja mam prawo nosić gaz.

Do domu wracałam na sztywnych nogach, nie mogłam się uspokoić. Po pracy faktycznie kupiłam gaz i w takich sytuacjach nie będę się wahała go użyć. Zwłaszcza, że dzisiaj idąc znów rano na spacer z psem słyszałam z oddali "Atos, wracaj tutaj!" czyli debilka nie wyciągnęła żadnej lekcji i agresywny pies dalej radośnie biega luzem! Zadzwoniłam więc na SM, żeby w takich i w takich godzinach porannych wysłali kilka razy patrol, bo z pewnością złapią co najmniej dwa mandaty (pan z owczarkiem i ona). Ja nie zamierzam ze strachem chodzić na spacery, bo w takich sytuacjach nie dość, że co oczywiste mogę mieć pokiereszowanego psa, to jeszcze sama oberwać rykoszetem. No i zawsze to może spotkać dajmy na to babcię z wnuczkiem, którzy w niedzielny poranek idą sobie na spacerek, a nigdy nie wiemy czy takie dziecko nie będzie chciało ratować swojego psiaka z opresji.

P.S. Razem z gazem kupiłam specjalne chusteczki, którymi przemywa się oczy potraktowane gazem. Wręczę durnemu właścicielowi agresywnego psa, żeby ulżył swojemu psu po tym jak już oddalę się na bezpieczną odległość.

pies park

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 135 (153)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…