Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84014

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Na fali historii szkolnych.
O osobach opóźnionych w zwykłej szkole i specjalnym traktowaniu.

Mieliśmy w klasie takiego jednego Grzesia.
Grzesiu był bardzo małych rozmiarów, z zapuszczanym młodzieńczym wąsikiem. Intelektualnie lekko opóźniony w rozwoju.

Pewnego dnia mamy klasówkę. Przedmiot zawodowy. Na następnej, tej samej lekcji nauczycielka od razu sprawdza, ocenia i oddaje.
Kolega dostał 1. Poszedł negocjować z nauczycielką, bo jednak coś tam napisał, a nuż się uda :)
I tak stoi drugi w kolejce, patrzy na biurko, a tam praca Grzesia - zero jakiejkolwiek odpowiedzi na pytania, ocena 3.

Przyszła kolej kolegi. Opisuje sytuację i pyta, jak to możliwe, że Grzesiu ma 3, a on 1.
Odpowiedź nauczycielki: No bo to jest Grzesiu...

Jedynym przedmiotem, na którym Grzesiu często dostawał jedynki, był język polski. Kiedy jedynek się trochę nazbierało, a zbliżał się koniec semestru
(albo roku, już nie pamiętam), do polonistki na rozmowę przybył ojciec Grzesia. Ojciec Grzesia tłumaczył, że Grzesiu jest taki i taki i czy mogłaby go oceniać inaczej.
Polonistka odpowiedziała, że ona już go ocenia inaczej, ale minimum materiału jest w stanie ogarnąć. A jej zadaniem jest przygotować Grzesia do matury. Ojciec ma z synem usiąść i nauczyć. Grzesiu oceny poprawił szybko, klasówka po klasówce.

W podstawówce (a potem gimnazjum) też miałam w klasie opóźnioną dziewczynę. Pod koniec szkoły nauczyciele jawnie ją krytykowali po klasówkach, że mogła chociaż przeczytać materiał/ nauczyć się 5 słówek/ nauczyć się czegokolwiek, a nie czekać na ocenę za nic. Po gimnazjum poszła do szkoły specjalnej.

Szkoła

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 131 (173)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…