Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84034

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jakiś czas temu laptop mi zwariował - wyświetlał kolorowe pasy na ekranie, wyłączał się przy poruszeniu i oddychaniu w jego kierunku, wyrzucał bluescreeny, a potem zgasł.
No to cóż, laptop do torby i jedziemy do najlepszego serwisu w mieście wojewódzkim - ocen kilkaset, ich średnia 5.0, polecany na każdym forum tematycznym.

Pan w serwisie orzekł, iż pewnie grafika padła, a za wymianę zaśpiewał blisko 500 zł, drogo troszkę, ale i część do wymiany bardzo droga (sprawdziłam potem jej ceny). Dostałam również wykład o tym, że oni robią dobrze, a dobrze i tanio się nie da, że te tłumy zadowolonych klientów wynikają z ich rzetelnego podejścia do tematu i tak dalej. Poczułam się przez chwilę jak na pokazie garnków, ale przystałam na ofertę i laptopa zostawiłam.

Minął tydzień.
Drugi.
Trzeci.
Dzwonię do Pana i pytam, co z moim laptopem. Pan już się bierze, już robi, będzie do piątku. Drugi telefon w środę. Pan już bierze, już go robi, będzie niedługo. Trzeci telefon w piątek. Pan już bierze, już go robi... Weekend minął, minął również miesiąc bez laptopa. Zaczęłam dzwonić 2 razy dziennie - rano i wieczorem. Pan zaczął rozpoznawać mnie pogłosie i już zanim się przedstawiłam, mogłam usłyszeć litanię o tym, że już się bierze, jeszcze tylko pozamiata pustynie i ugotuje obiad na pułku chińskiego wojska i już, już robi. Środa - kolejny telefon, poranny. Pan rozmawiając ze mną postanawia poszukać mojego laptopa i znajduje go...

W biurze, jeszcze nawet nie przeniesionego na serwis. Przez 4 tygodnie chłop go nawet nie otworzył. Cóż... Telefony dalej raz dziennie, po kolejnych trzech dniach dostaję informację, że gotowy. No to biegnę!
Zapłacone, radość ogromna, bo sesja się zbliża, a tu nie ma na czym pracować. Wchodzę do domu, włączam i... Nie rusza.

Po kilku próbach udało się go uruchomić z wyłączonymi sterownikami grafiki. Po ich włączeniu jednak system umiera, laptop się resetuje w nieskończoność i nie ma siły na to. Dodajmy jeszcze, że touchpad był niepodpięty (sami wyjęliśmy klawiaturę i wpięliśmy tasiemkę). Po miesiącu w serwisie trafił do mnie bez żadnych testów. Zagotowało się we mnie. Następnego dnia pobiegłam do serwisu i wyłożyłam Panu sprawę. Co usłyszałam? "Bo pani się śpieszyło i nie zdążyłem, ale dobra, naprawimy". Faktycznie, wymaganie odzyskania sprzętu po miesiącu to pośpiech ogromny.
Mija tydzień, dwa... Tym razem już wiem, co robić i codziennie dzwonię. W końcu Pan dzwoni, że ruszył i działa świetnie.

Jadę znowu. Pan przynosi mi laptopa i... Zaczyna tłumaczyć, że tu jest taki skrót klawiszowy od włączania touchpada, bo on był podpięty. "Panie, był podpięty, bo sama go podpięłam po tych waszych serwisantach" rzekłam zirytowana robieniem ze mnie idiotki. Pan chyba to przyjął, bo zaczął pokazywać mi programy do testowania, których użył oraz ponowił swój wywód, że może trochę długo, ale jest zrobione dobrze i porządnie. Oni tu żadnej maniany nie odwalają i teraz to na pewno będę zadowolona.

Laptop faktycznie działał. Złość minęła. Minął również ponad miesiąc od naprawy i wczoraj niepokojące objawy w postaci dziwnych pasów, bluescreenów i wyłączania się na samo spojrzenie wróciły. Nie ma to jak porządna robota.

Serwis

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 187 (201)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…