Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84057

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako nastolatka przyjaźniłam się na osiedlu z pewnymi dwiema siostrami. Ich imiona nie są ważne dla historii, więc nazwijmy je Młodsza i Starsza.

Jeszcze w dzieciństwie młodszą pogryzł pies. Mały psiak sąsiadów, "on żadnej krzywdy nikomu nie zrobi", nie znam dokładnie okoliczności, ale złapał ją zębami za rękę. Zakończyło się kilkoma szwami, szczepieniem przeciwko tężcowi i strachem, który został na całe życie.

Starsza wzięła ślub jakieś 5-6 lat temu i wyprowadziła się z mężem. Starała się z o dziecko, ale po roku bezskutecznych prób stwierdzili, że przygarną psa. Ok, ich pies, ich odpowiedzialność. Szczeniak wyrósł na takiego psiaka powyżej kolana. Z tego, co wiem, to wkładali wiele wysiłku w jego ułożenie, ale czasami i tak nie dał się zegnać z kanapy, łóżka, nie przybiegał na wołanie i potrafił ciągnąć na spacerze.

Kiedy pies miał jakieś 3 lata okazało się, że Starsza jest w ciąży. Wiadomo - radość w rodzinie. W czasie ciąży jeszcze wychodziła z nim na spacer, ale po urodzeniu już zaczęły się problemy. Bo pies szczeka w domu i budzi dziecko. Bo ona musi dziecko nakarmić, mąż w pracy, a pies potrzebuje na spacer. Bo ona z dzieckiem na spacer i nie będzie wnosiła wózka z dzieckiem i z psią karmą po schodach na górę, bo mąż zapomniał kupić. Bo dziecko choruje, więc ona nie ma czasu bawić się z psem i poświęcać mu odpowiedniej uwagi, więc zaczął niszczyć meble. Wobec tego Starsza z mężem postanowili, że trzeba psa oddać. Zadzwoniła do Młodszej.

- Słuchaj, Młoda, bo wiesz... Bo dziecko, bo to, bo tamto. Nooo, i wiesz, oddamy ci psa, bo my nie mamy na niego czasu. Ale jak to? Nie weźmiesz go? No weź nie żartuj, jak ty go nie weźmiesz, to będziemy musieli do schroniska.

Zmiękczyła serce Młodej, która ostatecznie psa od nich wzięła. I zaczęła się katastrofa. Pierwsze tygodnie - pies cały czas wył, ujadał, prawie nic nie jadł, bo tęsknił. Potem, gdy chyba zrozumiał, że powrotu już nie ma, odkrył, że Młoda się go boi i nie potrafi nad nim zapanować. Nie okazywał żadnego posłuszeństwa, na spacerach Młoda nie spuszczała go ze smyczy, bo wiedziała, że nie wróciłby do niej. Zrobił się agresywny wobec Młodej. Skargi Młodej do Starszej kończył się tekstem:
- No weź, nie potrafisz sobie z nim poradzić? No sierota jesteś.

Koszmar Młodszej trwa do dzisiaj, bo mimo, że dziecko Starszej podrosło, to jakoś tamci nie zamierzają odebrać swojego podopiecznego. Nawet jak Młodsza chce wyjechać na wakacje, to musi szukać opiekuna dla psa wśród znajomych, bo siostra zawsze ma coś ważnego w tym czasie.

Absolutnie nie jest to wina psa, tylko nieodpowiedzialnych właścicieli, którzy oddali go osobie panicznie bojącej się wszelkiej maści i rasy Burków i Fafików.

pies

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (158)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…