Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#8408

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kilka dodanych ostatni opowieści taksówkowych przypomniało mi spotkanie z piekielnym taksówkarzem...

Bodaj rok po ślubie (nie mieliśmy jeszcze dzieci) Wracaliśmy z żoną z wakacyjnej wyprawy z Francji. Tanie linie lotnicze jeszcze nie funkcjonowały, więc z Paryża jechaliśmy autobusem. Podróż trwała mniej więcej 20 godzin...

Późnym popołudniem, nieco wymęczeni, wysiedliśmy wreszcie w Warszawie, na Dworcu Zachodnim PKS. Mieszkaliśmy wtedy na Służewcu, z Dworca Zachodniego to był "rzut beretem", był nawet bezpośredni autobus... Ale okazało się, że autobus właśnie odjechał, następny miał być za 40 minut (linia w ogóle kursowała dość rzadko, w dodatku była niedziela...). Byliśmy zmęczeni, nie chciało nam się czekać - poszliśmy na postój taksówek.

Na postoju stały bodaj ze trzy taksówki - wszystkie "zwykłe", czyli nie z korporacji. Wsiedliśmy do pierwszej, pan grzecznie pomógł nam zapakować bagaże, po czym - kiedy już wsiadaliśmy - zapytał gdzie jedziemy. Po usłyszeniu że na ulicę X oznajmił:

- To wyjdzie jakieś 50 złotych.

Że co proszę?! Rzadko jeździłem taksówkami, ale zdarzało się, więc doskonale wiedziałem, że nawet przy niedzielnej taryfie za taką trasę nie mieliśmy wtedy prawa zapłacić więcej niż 30 zł (a raczej 20 - 25). Zwłaszcza, że nalepka z ceną za kilometr na szybie taksówki wcale nie należała do najwyższych w mieście. Nie chcą się kłócić, powiedziałem tylko (grzecznie i uprzejmie):

- Wie pan, ile wyjdzie na taksometrze, tyle zapłacimy.

- Ale taksometr mam zepsuty - oznajmił pan radośnie.

Tu mnie już szlag trafił. – Jeśli pan ma zepsuty taksometr, to jakim prawem zabiera pan pasażerów?! Przecież wie pan równie dobrze jak ja, że stąd na ulicę X to NA PEWNO nie będzie 50 zł...

- Jak się nie podoba, to proszę wysiadać - warknął kierowca. I miał pecha, bo my rzeczywiście wysiedliśmy. I jeszcze musiał nam bagaże z kufra wyciągać...

A ja poszedłem do automatu telefonicznego (komórki wtedy jeszcze nie miałem...) i zadzwoniłem do jednej z korporacji taksówkowych. Taksówka z logo korporacji była pod dworcem w ciągu 5 minut. Wsiedliśmy, pomachaliśmy jeszcze wściekłemu oszustowi - i pojechaliśmy do domu.

Kosztowało nas to niecałe 25 złotych...

taxi

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 607 (665)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…