Pisałam tu o przebojach mojego ojca z żoną https://piekielni.pl/82629
Dziecko rośnie, miesiące mijają, a o chrzcinach nie słychać. Ja siedzę w Niemczech przez całe wakacje.
Dzwoni babcia, że macocha chce mnie za chrzestną. Aha, Ok. To niech zadzwonią do mnie, numeru nie zmieniałam od czasów liceum. No ale cisza. Z Niemiec zjechałam - cisza. Listopad - cisza. Ojciec też nie dzwoni, bo mu głupio że mi kasę wisi. Nie to nie. Żyję swoim życiem.
Któregoś dnia na początku grudnia babcia mi mówi, że chrzciny będą w święta. Aha, ok. Niech będą.
Święta nadeszły. W Boże Narodzenie wieczorem babcia podaje mi swój telefon i twierdzi, że to do mnie (O_o). Macocha, uwaga cytuję: Wifi, jutro są chrzciny, będzie kawa i ciastko, jakbyś chciała to możesz przyjechać, pa.
Oferta nie do odrzucenia, prawda? Oczywiście nie skorzystałam.
Dzień po chrzcinach wydzwania brat, że mam go zawieźć na trening bo u cioci wszyscy pijani (chrzciny były u siostry macochy). Odmówiłam, powołując się na poprzednią sytuację, gdy to usłyszałam od brata "masz odebrać mnie z andrzejek u kolegi bo mama powiedziała, że jak nie wrócę o 22 to nas zabije". A co to ja, taksówka jestem? Zaśpiewałam bratu cenę podobną do kursu taxi na tym odcinku. Przestał się odzywać.
Wczoraj tata przyjechał i osobiście oddał mi całą pożyczoną sumę, bo dostał zwrot podatku. Nie powiedział słowa. A mi serce ściska, że ta wredna baba i pieniądze spowodowały, że straciłam ojca i brata.
Dziecko rośnie, miesiące mijają, a o chrzcinach nie słychać. Ja siedzę w Niemczech przez całe wakacje.
Dzwoni babcia, że macocha chce mnie za chrzestną. Aha, Ok. To niech zadzwonią do mnie, numeru nie zmieniałam od czasów liceum. No ale cisza. Z Niemiec zjechałam - cisza. Listopad - cisza. Ojciec też nie dzwoni, bo mu głupio że mi kasę wisi. Nie to nie. Żyję swoim życiem.
Któregoś dnia na początku grudnia babcia mi mówi, że chrzciny będą w święta. Aha, ok. Niech będą.
Święta nadeszły. W Boże Narodzenie wieczorem babcia podaje mi swój telefon i twierdzi, że to do mnie (O_o). Macocha, uwaga cytuję: Wifi, jutro są chrzciny, będzie kawa i ciastko, jakbyś chciała to możesz przyjechać, pa.
Oferta nie do odrzucenia, prawda? Oczywiście nie skorzystałam.
Dzień po chrzcinach wydzwania brat, że mam go zawieźć na trening bo u cioci wszyscy pijani (chrzciny były u siostry macochy). Odmówiłam, powołując się na poprzednią sytuację, gdy to usłyszałam od brata "masz odebrać mnie z andrzejek u kolegi bo mama powiedziała, że jak nie wrócę o 22 to nas zabije". A co to ja, taksówka jestem? Zaśpiewałam bratu cenę podobną do kursu taxi na tym odcinku. Przestał się odzywać.
Wczoraj tata przyjechał i osobiście oddał mi całą pożyczoną sumę, bo dostał zwrot podatku. Nie powiedział słowa. A mi serce ściska, że ta wredna baba i pieniądze spowodowały, że straciłam ojca i brata.
najbliżsi
Ocena:
146
(164)
Komentarze