Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84111

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Miałem ja sobie firmę, założoną jeszcze w czasie kopalni bitcoinów (czyli jakieś 1,5 roku temu). Założyłem ją, bo chciałem aby cała ta akcja była legalna.

Po pewnym czasie okazało się, że to nie jest opłacalne ani trochę. 300zł płatność ZUS (mimo że pracuję, odprowadzam składki zdrowotne, ale okazuje się, że jak mam własną działalność to choruję podwójnie).

Firma została zawieszona i wisiała sobie tak ok roku, w końcu stwierdziłem że działalności nie będę wznawiał ponieważ ten biznes (bitcoinowy) się nie opłaca, a jak na razie nie planuję innych aktywności które mogłyby wymagać działalności.

Jak doradził mój drugi doradca podatkowy (pierwszy tylko namieszał w papierach, na szczęście nie chciał za to kasy) należałoby firmę zamknąć, on wszystko przyszykuje, VATy PITy i inne papiery, nie wiem, nie znam się na tym.

Wszystko zostało wysłane do urzędu lub też zaniesione. Nie wiem czemu niektórych papierków nie dało się wysłać przez internet tudzież musiałem je osobiście zanieść. Niby wszystko fajnie, ale po miesiącu od zgłoszenia zamknięcia działalności dostaję list od urzędu skarbowego.

W tym liście informacja o tym że czegoś brakuje, ale jednocześnie tego nie brakuje bo nie. Mój doradca podatkowy nie wiedział o co im chodzi także zadzwonił w moim imieniu do urzędu skarbowego. Pierwsza pani, która odebrała telefon nie wiedziała o co chodzi ale za to znała kogoś kto też nie wie (ach te facebookowe memy). Obiecała że pogada, dowie się i oddzwoni.

Oddzwoniła i powiedziała, że przełączy mojego doradcę z drugą panią, która coś tam wie (tylko że nie). Chodziło o dokument stwierdzający, że nie posiadam żadnych materiałów zakupionych bez VAT, za które musiałbym zapłacić (VAT się musi zgadzać) lecz w jakichś tam konkretnych warunkach tego dokumentu nie trzeba dostarczać (nie pamiętam warunków, nie zmienia to faktu, że dokument można dostarczyć aby już mieli to u siebie, zamiast znowu mnie ciągnąć do urzędu). Chwilkę się tam przepychali no bo jak to tak, daje pan coś czego nie trzeba ale można. Swoją drogą nie mam pojęcia jak ta pani obsługiwała telefon, bo raz było dobrze słychać, a raz za cicho. Doszli do wniosku że nie ma ustawy, która reguluje mój przypadek.

Nie mam nic co bym musiał oddać do urzędu i to udowadniam, natomiast według ustawy nie muszę tego udowadniać, ale oni po jakimś czasie i tak by chcieli żebym to udowodnił. Dobre.

Najlepsze natomiast jest to, że kobieta która własnoręcznie podpisała się na papierze, który dostałem z urzędu, nie miała zielonego pojęcia o co mi chodzi. Jak interpretować ten dokument i w ogóle czego on dotyczy. Dopiero po dłuższej rozmowie udało się wywnioskować o co chodzi.

To jak to tak? Pani podpisała własnym nazwiskiem dokument, którego nawet nie przeczytała? Urząd skarbowy nie przestanie mnie zadziwiać. Mam jeszcze jedną historię odnośnie tej placówki, nieco krótszą ale to później...

Pozdrawiam wszystkich urzędników tego organu administracji.

Pierwszy Urząd Skarbowy w Bydgoszczy

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 102 (124)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…