Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84130

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Odnośnie nauczycieli gnębiących uczniów...

Nie wiem czy w innych szkołach było tak samo, ale w moim gimnazjum dla uczniów drugiej klasy organizowana była obowiązkowa wycieczka do obozu w Oświęcimiu.
Z wycieczki tej pamiętam tylko kilka rzeczy. Żarty o Żydach/holokauście opowiadane głównie przez męską część klasy w drodze do Oświęcimia i przeraźliwą ciszę w drodze powrotnej. Sterty rzeczy odebrane ludziom i wystawione w gablotach. Wydrążone przez tysiące ludzi kamienne schody. Wszechobecną ciszę i niedowierzanie, że coś takiego mogło się wydarzyć.

Wycieczka ta wywołała u mnie coś na kształt traumy. Męczyły mnie koszmary, w których to ja byłam więźniem obozu i z których oczywiście budziłam się z krzykiem. Stałam się apatyczna, przestałam jeść, zdarzało mi się zawieszać lub też po prostu wybuchać czasem płaczem bez większego powodu. Cała ta sytuacja doprowadziła mnie do psychologa, który pomógł mi się z tym uporać.
Uprzedzając pytania – wycieczka miała miejsce pod koniec roku szkolnego, ostatnie 2 tygodnie do szkoły nie chodziłam.

Przenieśmy się jakieś 2 lata w przód – druga klasa liceum. Nauczycielka języka polskiego ogłasza obowiązkową wycieczkę do obozu w Oświęcimiu dla wszystkich uczniów drugich klas. Jeden z kolegów zapytał się, co jeśli ktoś już tam był, czy też musi jechać? Polonistka odpowiedziała, że musi pojechać, że to wycieczka obowiązkowa w programie nauczania i nie ma wyjątków.
Po lekcji stwierdziłam, że zaryzykuję i podeszłam do nauczycielki. Powiedziałam jej, że ja tam byłam, że po powrocie miałam koszmary i bardzo nie chcę tam wracać. Polonistka najpierw spokojnym głosem powtórzyła swoje wcześniejsze słowa, że wycieczka obowiązkowa i koniec. Ponowiłam swoją prośbę kilkukrotnie, niestety ona tylko z coraz większą irytacją i coraz bardziej podniesionym głosem mówiła, że ma pojechać i kropka. Pod koniec tej wymiany zdań wykrzyczała coś o tym, że jak nie pojadę, to mi zachowanie obniży i obleje z języka polskiego, i ona nie uzna żadnego usprawiedliwienia ani od rodziców ani od lekarza.

Do domu wróciłam cała roztrzęsiona. Mama widząc mój stan zapytała się, co się stało – opowiedziałam jej. Jak łatwo się domyśleć mama się zdenerwowała. Zapewniła mnie, że jutro pójdzie do szkoły sytuację wyjaśnić, a ja mam się nie martwić, bo nigdzie nie pojadę.
Następnego dnia mama poszła ze mną do szkoły. Najpierw poszła do wychowawcy, a potem razem z nim do polonistki. Nie wiem, co im powiedziała, ale poskutkowało – na wycieczkę nie pojechałam.

Koniec? Niekoniecznie. Niestety polonistka poczuła się w pewien sposób urażona i postanowiła, przynajmniej częściowo, zrealizować swoje groźby. Dostałam od niej całą masę uwag, co wpłynęło na moją ocenę z zachowania. Moje prace zawsze oceniane były negatywnie, a nawet jak napisałam coś poprawnie na sprawdzianie, to miałam odejmowane punkty za rzekome ściąganie.

Na szczęście tutaj ponownie pomogła interwencja mojej mamy i na koniec roku jakimś cudem dostałam 3. Natomiast po wakacjach naszej klasie zmienili nauczycielkę języka polskiego i moje problemy z tamtą kobietą skończyły się.

szkoła jezyk_polski polonistka wycieczka Oswiecim

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 168 (204)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…