To jeszcze jedna historia od starego belfra, którego niektórzy posądzają o bycie fejkiem.
Kwestia z dzisiaj. Podsłuchane na korytarzu - akurat miałem dyżur.
"Za Orkiestrę nie będzie punktów za wolontariat, musimy jeszcze roznosić żonkile albo coś". Wiedziałem, o co biega. W tym roku, przy podwójnych rocznikach, liczy się każde oczko. Konkurencja jest taka przy rekrutacji do szkół średnich (dobra zmiana nam zmienia dzieci w zombie), że jeden drugiemu jest gardło gotów przegryźć, żeby mieć tylko o punkcik więcej - nie dziwię się, to wszak często być albo nie być w przyszłości.
Ale to tylko dygresja upierdliwego staruszka. Meritum leży gdzie indziej.
Co to jest, kurnać, wolontariat? I czego my uczymy te nasze dzieciaki i jak je wychowujemy? Jeśli chcą, mogą pomagać z potrzeby serca, a nie za spodziewane korzyści. To jakby wolontariusz przeprowadzał staruszki przez jezdnię, a potem żądał za to dychy. Nie wiem, czyj był ten pomysł z punktami za wolontariat (a każdy punkt jest, przypominam, na wagę złota, zwłaszcza w tym nieszczęsnym roku), ale to jest ANTYWYCHOWAWCZE! To uczy, że jeśli młody człowiek ma ruszyć doopę, to musi mu się opłacić.
Takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie. Chowajmy tak dalej.
Aż do momentu, gdy, leżąc na łożu śmierci, poprosimy synka o szklankę wody, a on poprosi w zamian o suty legat w testamencie.
Kwestia z dzisiaj. Podsłuchane na korytarzu - akurat miałem dyżur.
"Za Orkiestrę nie będzie punktów za wolontariat, musimy jeszcze roznosić żonkile albo coś". Wiedziałem, o co biega. W tym roku, przy podwójnych rocznikach, liczy się każde oczko. Konkurencja jest taka przy rekrutacji do szkół średnich (dobra zmiana nam zmienia dzieci w zombie), że jeden drugiemu jest gardło gotów przegryźć, żeby mieć tylko o punkcik więcej - nie dziwię się, to wszak często być albo nie być w przyszłości.
Ale to tylko dygresja upierdliwego staruszka. Meritum leży gdzie indziej.
Co to jest, kurnać, wolontariat? I czego my uczymy te nasze dzieciaki i jak je wychowujemy? Jeśli chcą, mogą pomagać z potrzeby serca, a nie za spodziewane korzyści. To jakby wolontariusz przeprowadzał staruszki przez jezdnię, a potem żądał za to dychy. Nie wiem, czyj był ten pomysł z punktami za wolontariat (a każdy punkt jest, przypominam, na wagę złota, zwłaszcza w tym nieszczęsnym roku), ale to jest ANTYWYCHOWAWCZE! To uczy, że jeśli młody człowiek ma ruszyć doopę, to musi mu się opłacić.
Takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie. Chowajmy tak dalej.
Aż do momentu, gdy, leżąc na łożu śmierci, poprosimy synka o szklankę wody, a on poprosi w zamian o suty legat w testamencie.
Ocena:
167
(209)
Komentarze