Historia z cyklu: klient, nasz pan.
Sklep, wieczór, dość spora kolejka. Wydaję pani resztę, dziękuję i żegnam - nic nadzwyczajnego. Pani patrzy chwilę na mnie, następnie prawie krzykiem: ale pani wydała mi za mało!
Mówię, że wydałam tyle a tyle. Nie, dała mi pani same papierki, drobnych ani grosza!
Doskonale pamiętałam, że wydałam i ile, ba, pamiętałam nawet ruch moich palców przy wyciąganiu konkretnych grosików. Pani nie przyjęła tego do wiadomości.
Postanowiłam, że nie warto o niecałe 4 złote robić afery związanej z wydzwanianiem szefa z domu, chociaż chętnie by sam panią ochrzanił, bo to taki typ człowieka. Oddałam pani raz jeszcze co do grosika, mówiąc:
- Niech pani będzie. Gratuluję, kłamstwem zyskała pani niecałe 4 złote.
Brodacz za panią parsknął jej śmiechem w plecy, pani strzeliła buraka i oddała większość, mówiąc, że jej chodziło to w sumie o złotówkę tylko i... uciekła.
I teraz mam pytanie. Czy to ja byłam niepotrzebnie lekko bezczelna i piekielna dla pani, czy też ona dla mnie?
Sklep, wieczór, dość spora kolejka. Wydaję pani resztę, dziękuję i żegnam - nic nadzwyczajnego. Pani patrzy chwilę na mnie, następnie prawie krzykiem: ale pani wydała mi za mało!
Mówię, że wydałam tyle a tyle. Nie, dała mi pani same papierki, drobnych ani grosza!
Doskonale pamiętałam, że wydałam i ile, ba, pamiętałam nawet ruch moich palców przy wyciąganiu konkretnych grosików. Pani nie przyjęła tego do wiadomości.
Postanowiłam, że nie warto o niecałe 4 złote robić afery związanej z wydzwanianiem szefa z domu, chociaż chętnie by sam panią ochrzanił, bo to taki typ człowieka. Oddałam pani raz jeszcze co do grosika, mówiąc:
- Niech pani będzie. Gratuluję, kłamstwem zyskała pani niecałe 4 złote.
Brodacz za panią parsknął jej śmiechem w plecy, pani strzeliła buraka i oddała większość, mówiąc, że jej chodziło to w sumie o złotówkę tylko i... uciekła.
I teraz mam pytanie. Czy to ja byłam niepotrzebnie lekko bezczelna i piekielna dla pani, czy też ona dla mnie?
sklepy
Ocena:
161
(175)
Komentarze