Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84266

przez ~saps ·
| Do ulubionych
Historia o babce, która weszła bez pardonu podczas dość intymnego badania, przypomniała mi perypetie mojego kuzyna.

Michał, bo tak mu na imię, wykończył sobie piętro w domu rodziców. Wydał na to sporo pieniędzy, ale efekt jest naprawdę świetny, każdemu chyba się podoba. Podobał się też pewnej znajomej cioci. Kuzyn przezywa ją (oczywiście nie w jej obecności) "ciocia Wikipedia". Kobieta podobno wybitnie ciekawska i wścibska, wszystko musi wiedzieć. "Samochód nowy kupiliście. Ile zapłaciliście?" "Zmieniłeś Michałku pracę? Ile będziesz w nowej zarabiał?".

Przyjechała do cioci, kiedy tynkarze byli akurat na etapie przycierania gipsów (chyba każdy wie, czym to pachnie). Nie było mowy - "Chodź Michał, pokażesz mi te swoje remonty!". Kuzyn kilkukrotnie jej tłumaczył, że teraz można tam jedynie zobaczyć tuman kurzu i on sam na górę nie chodzi, bo majstrowie zakleili od środka drzwi folią, żeby jak najmniej tego syfu rozchodziło się po domu. Podobno aż ją skręcało. Jak szła do toalety, to kuzyn tylko zerkał, czy nie będzie próbowała wymknąć się na górę :). Oczywiście cała litania pytań z cyklu co, jak, za ile? I co jakiś czas ponowne naleganie, żeby ją zaprowadzić, pokazać, i od nowa tłumaczenia, że syf itd.

Historia właściwa: Kuzyn już mieszkał na tym swoim piętrze. "Ciocia Wikipedia" oczywiście wyczekiwała kiedy można będzie obejrzeć efekt końcowy i zjawiła się niemal od razu. Obejrzała, pochwaliła, że bardzo ładnie, oczywiście wypytała po kolei co ile kosztowało. Kilka dni później kuzyn wyszedł spod prysznica, goli się i nagle słyszy jakieś głosy na korytarzu, lecz nie mógł przypasować ich do nikogo z domowników. Przepasał się ręcznikiem i wystawił głowę przez uchylone drzwi łazienki.

Kogo widzi? Jak już się zapewne domyślacie - Ciocię Wikipedię, z jakąś inną, zupełnie obcą mu kobietą. "O dzień dobry Michałku. Właśnie szwagierkę swoją przyprowadziłam, żeby pokazać jak ładnie tu sobie urządziłeś..." Zanim zdążyła kontynuować swój wywód, w Michale coś pękło i wydarł się na nią "Czy pani jest normalna?!" Tu podobno nastąpiło wielkie zaskoczenie ze strony wspomnianej już "C.W.". "No ale o co ci chodzi?!". "Wchodzi Pani jak do siebie, albo jak do knajpy jakiejś. Ni dzwonka, ni pukania. przecież ja tu mogłem właśnie z gołą "fujarką" na wierzchu latać, albo w samych gaciach leżeć na kanapie. Chyba jakieś podstawy kultury obowiązują?!" Następnie wyprosił zszokowane wizytatorki za drzwi i mówi, że był tak wściekły, że gdyby nie dobre wychowanie i wpajanie od najmłodszych lat, że "dziewczynki to nawet kwiatkiem nie można uderzyć", to Ciocia Wikipedia na kopach by wyleciała.

Po zejściu na dół niechciane wizytatorki spotkały ciocię, czyli Michała mamę. Wikipedia naskarżyła się na niego, że tak je potraktował. Ciocia w pierwszej chwili nie wiedziała o co dokładnie chodzi, i przeprosiła je za Michała. Później, gdy usłyszała od niego jak cała sytuacja wyglądała, to żałowała, że jeszcze dodatkowo koleżanki nie ochrzaniła. Jak się okazało, przed całym zajściem nie widziała się one. Nie było nic na zasadzie "To idźcie tam do Michała, on jest u siebie, oprowadzi was." Po prostu prosto z samochodu, bez pukania czy dzwonienia weszły jak do siebie. Gdzie jakaś podstawowa kultura?

Michał jak już opowiada to z perspektywy czasu, to śmieje się, że przynajmniej nauczyły go zamykać drzwi od środka.

dom

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (162)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…