Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84316

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolega ma domek jednorodzinny, działeczkę i co dość oczywiste bramę wjazdową. Ma też niedaleko bazarek, który działa w czwartki. W związku z bazarkiem w czwartek w okolicy był parkingowy armagedon. Wszystkie uliczki i nie tylko były zastawione przez miłośników zakupów mięsa czy wędlin, prosto z brudnego stolika czy chińskich najków za 25 zł.

Problem jest taki, że kierowcy pomimo znaków zostawiali swoje samochody na trawnikach i wjazdach na posesję. Kolega zamontował więc na swoim trawniku między chodnikiem, a ulicą, stalowy płotek z grubych rur i solidnych kątowników, bo drewniany został rozjechany. Pomogło.

Z samochodami na podjeździe też miał ciągle problem. Nie pomagało tłumaczenie, znaki, tabliczki "proszę nie parkować na wjeździe". Co z tego, że 100 kierowców pojechało dalej jak zawsze, ale to zawsze w czwartek jakiś Janusz musiał zaparkować na podjeździe. Bo on tylko tutaj na chwilę, a ty możesz sobie poczekać. Kolega próbował różnych sposobów:

W środę w nocy wystawiał bloczki betonowe. Ukradli.
Ustawił takie gumowe słupki jak ma nauka jazdy. Ukradli.
Kupił jeszcze raz słupki, zalał betonem. Ciężkie jak cholera, ale też ukradli.
Telefon do Straży Miejskiej. Czasem przyjechali, założyli blokadę. Jeszcze gorzej, bo baran nie mógł odjechać.

Któregoś dnia wstał wcześniej, stanął przy bramie i próbował z idiotami rozmawiać. Nie działało, nie docierało, zazwyczaj awanturowali się i tyle.

Miarka się jednak przebrała jak jakiś Seba stwierdził, że może mu naskoczyć, a on i tak będzie parkował gdzie chce.

Kolega uspawał sobie taki sprytny wózeczek. Jak ktoś mu stawał w bramie, wyciągał mu auto na środek drogi i tam zostawiał. Okazało się, że jednak Straż Miejska może wezwać lawetę i zabrać samochód. Problem się pojawił jak trzeba było zabrać dziesiąty samochód jednego dnia i Straż Miejska zaczęła coś podejrzewać.

W końcu Straż Miejska wzięła się do roboty, w czwartek przyjeżdżali w okolicę, zakładali naście blokad, po pewnym czasie kierowcy się nauczyli i problem w znacznym stopniu się rozwiązał.
Jednak nauczony doświadczeniem kolega, planując wyjazd na urlop z całą rodziną w czwartek rano na lotnisko, na wszelki wypadek wystawił busa na podjazd. Samochód nie stał na chodniku, nie wystawał na ulicę, a jednocześnie nie można było wjazdu zablokować.

Czwartek rano, rodzina spakowana, kumpel idzie odstawić busa. Blokada na kole, naklejka na klamce, informacja za szybą. Bohaterscy strażnicy miejscy wreszcie się wykazali. Na budynku wielka reklama firmy, na samochodzie wielka reklama firmy z adresem, za płotem drugi taki sam oklejony samochód.
Brawo.

SM i kierowcy parkingowcy.

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (223)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…