Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84325

przez ~szkolnamama ·
| Do ulubionych
Być może wstęp dla niektórych będzie przydługi, ale dla mnie to ważne.

Czasem kupuję mojej córce (12 lat) ubrania w jednym, konkretnym sklepie internetowym. Ceny wysokie, ale wzornictwo i jakość rewelacyjna, więc od czasu do czasu odżałuję większą ilość gotówki, żeby kupić jej jakiś fajniejszy ciuszek. Ważne jest to, że można zamówić wzór z ich strony, ale można też poprosić o modyfikację danego wzoru - jeśli zmiana nie jest zbyt duża, cena nie wzrasta, a kupuje się naprawdę niepowtarzalny ciuch (firma wychodzi z założenia, że modyfikacje zgłoszone przez klienta są jego autorskim projektem i nikt inny nie ma do niego prawa, czyli po prostu - nikomu innemu już nie sprzedadzą takiego "zmodyfikowanego" ciuszka).

Córka ostatnio marudziła, że bluza by jej się przydała. No faktycznie, prawie ze wszystkich już wyrosła, coś tam jej kupiłam w sieciówkach, ale przydałoby się jeszcze. Wchodzę na stronę rzeczonego sklepu, córka dzielnie mi sekunduje w przeglądaniu ofert i jest! Sportowa bluza, obszerna, na suwak, z kapturem, z przepięknym wzorem i napisem.

"Mamo, ale ten napis jest głupi, ja bym wolała XXX"... No dobra, piszę wiadomość, czy zamiast standardowego napisu mógłby być XXX? Odpowiedź prawie natychmiastowa: "Ależ oczywiście, może być XXX". Kupuję, płacę (dużo, jak dla mnie) i po kilku dniach bluza jest. Milutka, cieplutka, piękna... warto było!

Córka oczywiście poszła w niej do szkoły. Raz, drugi... Za trzecim razem wróciła z płaczem: "Mamo, zgubiłam bluzę!". Zdjęła ją na przerwie, odłożyła no parapet na korytarzu i nie ma. Nie przejęłam się zbytnio, bo sądziłam, że zabrała ją któraś woźna i że bluza znajdzie się na specjalnym stoliczku, na którym "wystawione" są wszystkie rzeczy poniewierające się po szkole, a pracowicie zbierane przez panie woźne.

Dzisiaj poszłam po moją córkę do szkoły - duża dziewczyna, ale lubię ją czasem jak "maluszka" odebrać ze szkoły, ot, takie zboczenie, ona też jakoś nie protestuje i nie wstydzi się, że czasem jeszcze mama po nią przychodzi. Czekam, aż się ubierze, a ona przybiega do mnie i woła: "Mamo, zobacz, ta dziewczynka ma moją bluzę!". No faktycznie... Z trudem powstrzymałam chęć natychmiastowego wyjaśnienia sprawy z zauważoną dziewczynką*, rozejrzałam się za dyżurnym nauczycielem i zgłaszam problem. No i odbiłam się od ściany:

- Ale to na pewno jej bluza? Wie pani, dużo dzieci ma takie same rzeczy...

No nie, ta akurat jest jedyna i niepowtarzalna, bo pomijając fakt, że sklep, w którym kupiłam, preferuje krótkie serie, to bluza miała modyfikację - inny napis.

- Ale to na pewno jej bluza? Wie pani, dzieciom się wydaje...

Może i dzieciom się wydaje, ale ja wiem, co kupowałam i za co zapłaciłam.

- Ale to na pewno jej bluza? Wie pani, no to taka nieprzyjemna sytuacja...

No wiem. Bardzo nieprzyjemna. Zwłaszcza dla mnie i dla mojej córki, która widzi swoją wymarzoną, ukochana bluzę na kimś innym, kto twierdzi, że to jego własność!

- Ale to na pewno jej bluza? A w sumie co to za różnica?

Jak już pan pyta, to jest to różnica ok. 150 zł.

- Ja się skontaktuję z rodzicami tej dziewczynki i dam pani znać. Nie wiem, czemu ludzie robią takie problemy z drobiazgów!

No cóż, 150 zł (+/-, nie będę podawać dokładnej kwoty, bo nie o to chodzi), to dla mnie nie jest "drobiazg". Poza tym o wiele ważniejszy jest dla mnie fakt, że moja córka bardzo lubi tę bluzę!

Odpuściłam, ale "na chwilę". Po powrocie do domu wydrukowałam sobie moją korespondencje ze sklepem internetowym - zamówienie oraz modyfikację wzoru. Jutro idę do szkoły i nie wracam bez bluzy!

*nie podeszłam bezpośrednio do dziewczynki, bo na kilku ostatnich zebraniach stanowczo i z dużym naciskiem poinformowano nas, że nie wolno podchodzić do dzieci, sprawę należy załatwiać z ich rodzicami lub nauczycielem.

szkoła

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (194)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…