Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84343

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Ostatnio dorabiam sobie w jednym z tych sklepów, gdzie klienci staczają walki na śmierć i życie o torebki lub karpie. Taka sytuacja wydarzyła się niedawno:

Mała dziewczynka biega po sklepie, widok jakich tutaj niestety nie brakuje. Po chwili słychać donośny płacz. Pewnie upadła, ale zaraz słychać też krzyk matki. W końcu przyjeżdża karetka, a za nią policja. Co się stało? Ano ktoś rozbił słoik z powidłami i zamiast poinformować o tym pracowników, postanowił oddalić się z miejsca zdarzenia. Chwilę później nadbiegła dziewczynka, poślizgnęła się na zawartości i wylądowała rączkami prosto w zbite szkło. Nie wiem, czy to prawda, ale ponoć świadkowie twierdzili, że odłamek przebił jej się na wylot przez rękę. W każdym razie sklep został pociągnięty do odpowiedzialności, w końcu pracownicy powinni jak najszybciej posprzątać szkło. Ja się z tym zgadzam, tylko no...

Było nas wtedy 6 osób na zmianie, zastępca w biurze, 2 osoby na kasach, 1 na magazynie, a pozostałe 2 rozkładały towar na sklepie. Koleżanka była akurat jedną alejkę obok i twierdzi, że nie słyszała dźwięku rozbitego szkła. Czemu? Trudno powiedzieć, ale z doświadczenia wiem, że nie zawsze rozbija się ono głośno. Wiele zależy od tego z jakiej wysokości spadnie, rodzaju szkła oraz zawartości. Na nagraniu z kamery widać, że od momentu rozbicia słoika do wypadku minęło niecałe 8 minut. W tym czasie nikt nie podjął próby poinformowania personelu o tym, że w danej alejce jest zbite szkło. A nawet nie trzeba było biegać po całym sklepie, by kogoś znaleźć, koleżanka była przecież tuż obok.

Być może niewiele klientów wie, że za NIEUMYŚLNE zniszczenie towaru w większości sklepów nie trzeba płacić, a pracownicy nikogo nie zamordują, gdy poinformuje się ich o zniszczonym towarze. Ba! Niektórzy nawet podziękują za to, że miałeś odwagę się przyznać, by nie dopuścić do tego, by ktoś inny zranił się szkłem. Takich ludzi naprawdę trzeba doceniać.

Praktycznie codziennie w sklepie coś się stłucze lub uszkodzi, a prawie nikt się do tego nie przyznaje. Owszem, ktoś może powiedzieć, że nie zawsze jest łatwo znaleźć pracownika, by poinformować go o zajściu. Zgadzam się z tym, ale większość osób nawet nie podejmuje takiej próby. Nie zliczę, ile razy słyszałam rozbite szkło, a po przyjściu na miejsce (zajmuje zazwyczaj kilka sekund) klient dosłownie ucieka z miejsca zdarzenia, bojąc się, że będzie musiał zapłacić te szalone 4 złote za słoik z dżemem. Są również osoby próbujące zamieść nogą szkło na bok (dobrze, że chociaż tyle chcą zrobić), ale po zobaczeniu pracownika błyskawicznie się ewakuują. Czasem nawet zostawiają resztę zakupów.

A co do chowania swego dzieła zbrodni, jedna z koleżanek również miała niesympatyczną sytuację. Sprzątała kosze z ubraniami. Wsadziła do jednego rękę, a wyciągnęła ją całą zakrwawioną, gdyż jakiś idiota stwierdził, że zakopanie w stercie ubrań zbitego znicza będzie idealnym miejscem na ukrycie go.

Dlatego naprawdę, nie trzeba się bać zgłaszać takich rzeczy pracownikom. Nawet jeśli jest to sklep, gdzie karzą wam zapłacić za zniszczenie, to pomyślcie o innych osobach, które mogą ucierpieć.

sklep

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 163 (175)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…