Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84379

przez ~Wombatovva ·
| Do ulubionych
Jest mi niesamowicie przykro, że taka sytuacja miała w ogóle miejsce.

Dzisiaj, powrót do domu, Rybnik, przy restauracji Clasica, parę minut przed godziną 22.00. Na środku drogi stał mały, czarny piesek, który krwawił. Nie było wątpliwości, że ktoś go potrącił i nawet nie raczył się zatrzymać. Wraz z dwoma panami, którzy byli tam wcześniej i szukali pomocy w fundacjach pomagającym zwierzętom, powiadomiliśmy straż miejską, gdzieś około godziny 22.04. Pies stanowił zagrożenie dla ruchu drogowego, nie wspominając, że strasznie cierpiał.

Pan ze straży wykazał się niesamowitą inicjatywą i powiadomił patrol interwencyjny dla zwierząt. Mijało kolejnych naście minut, w trakcie których pies tracił coraz więcej krwi, przewracał się, dostawał drgawek i uderzał rozbitą głową o kostkę brukową.

Próbowaliśmy samodzielnie złapać psa i przewieźć do lecznicy całodobowej, ale pies zbyt cierpiał, piszczał i gryzł koc. Jedyne, co mogliśmy zrobić, to przemieścić go z ulicy bezpiecznie na chodnik i pilnować, by ponownie nie wbiegł na jezdnię.

Ponowny telefon na straż miejską, czy mogą jakoś przyspieszyć pomoc. Nie, patrol już powiadomiony. Nie wiemy, skąd patrol przyjedzie, ile czasu mamy na nich czekać, nie dostaliśmy żadnego kontaktu do nich. Zdesperowani zawiadomiliśmy policję, która mimo informacji o zagrożeniu dla ruchu drogowego zrobiła tyle samo, co straż miejska.

Czekaliśmy tam GODZINĘ, aż ktokolwiek przyjedzie pomóc. Patrol przyjechał około godziny 23.00 wraz ze strażą miejską, kiedy pies wczołgał się pod zaparkowane auto, w stanie agonalnym.

Obawiam się, że ta historia nie będzie mieć happy endu przez profesjonalną spychologię, zwykłą znieczulicę i brak jakiejkolwiek empatii dla żyjącego stworzenia.

I tylko psa w tym wszystkim szkoda.

Straż miejska Rybnik

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 79 (137)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…