Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84476

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mam strasznego pecha do ginekologów. Nie wiem, czy to tylko moja "zła karma" rzuca mnie w objęcia dziwnych człeków tej specjalizacji, czy po prostu ginekologia leży i kwiczy w naszym kraju.

Jestem teraz w drugiej ciąży. W pierwszej, zanim trafiłam na dobrego gina, przerobiłam jednego, który zapisywał mnie na nic niewarte wizyty raz w tygodniu, a po 5 takowych, patrząc w moją kartę, zapytał po co przychodzę. Bo pan doktor mi kazał? Szczytem wysublimowanego żartu wg niego, było poinformowanie mnie, że golenie okolic intymnych, to dopiero na poród, hehe. Na dictum, iż mój mąż nie lubi włosów żreć, zrobił się czerwony i zamilkł. Drugi nie chciał mi przepisać skierowania na badania TSH i FT4, pomimo tego, że zasypiałam na stojąco, tyłam na potęgę i nie miałam siły na nic. Badania zrobiłam komercyjnie, TSH wywalone w kosmos. Dopiero 3 był w miarę normalny, on też doprowadził mi ciążę do końca.

O obecnej, drugiej ciąży, dowiedziałam się miesiąc po przeprowadzce na drugi koniec kraju. Ponieważ biorę leki, które z ciążą się nie lubią, dopadłam pierwszego, do którego termin nie wypadał za miesiąc. Rejestratorki w przychodniach albo nie mogą, albo nie chcą wklinować takiego pacjenta na cito. Z wykształcenia jestem co prawda botanikiem, ale anatomię porównawczą i cytofizjologię zaliczyć też musiałam, wiem jak szukać informacji.

Znajduję, że jeden z moich leków zaburza przyswajanie folianów, konsultuję to telefonicznie ze znajomą lekarką - ustalamy, że pompuję w siebie podwójną dawkę kwasu foliowego, a na wizycie u ginekolog dowiem się, co dalej.

Tuptam ja sobie więc w wyznaczony dzień do przychodni, odczekuję 45 minut, aż pani ginekolog łaskawie skończy plotki i kawę, wreszcie wchodzę. Tłumaczę z czym przyszłam, mówię o lekach, informuję, że to psychiatryczne (nie, nie mam standardowej depresji, tylko ChAD, czyli chorobę, która charakteryzuje się okresami depresji, manii i normalności, następującymi po sobie). I tu następuje pytanie ze strony (l)ekarki:

- A taka gruba to czemu jest?

Hmmmm, noszę rozmiar 40/42 przy 178 cm wzrostu, do tego jestem typową klepsydrą, więc w pasie pasuje na mnie 38, ale wtedy biodra i cyc za nic mi się w ciuch nie wepchną.
Ponieważ miałam akurat tę "najfajniejszą fazę", hamowaną normotymikami, ale jednak, z uśmiechem nr 5 pytam:

- A pani czemu taka chuda?
- Nie jestem chuda, tylko SZCZUPŁA, a pani ma otyłość II stopnia.

Cóż było robić - wstałam, otworzyłam drzwi, popatrzyłam na tabliczkę i mówię:

- Tu jest napisane "ginekolog", nie "dietetyk". Skoro zamieniły się panie gabinetami, czy mogłaby mnie pani pokierować do właściwego?

Pani ginekolog warknęła tylko "zapraszam na fotel", pogrzebała, gdzie trzeba, wypisała mi skierowanie na tsh, ft4 (alleluja, przynajmniej tyle), wspomniałam jeszcze o tym, że jestem rh-, a mój mąż rh+, więc może jeszcze skierowanko na przeciwciała...Wypisała, rzuciła nimi we mnie i warknęła "następny!". Na moje pytanie o leki, które biorę i ich wpływ na ciążę, stwierdziła tylko, że ona się nie zna i jak dla niej, powinnam odstawić. Mhm... Cóż mogłam począć, biedna ja... Pojechałam do mojego psychiatry, wyżebrałam wizytę, poryliśmy w internetach, wymieniliśmy się informacjami i po 15 minutach wyszłam z kompletem wiedzy i zaleceń. Cieszę się tylko, że nie miałam wtedy fazy depresyjnej, bo po informacji odnośnie moich wymiarów, miałabym kilkudniową przerwę w jedzeniu. W poniedziałek mam wizytę u kolejnego ginekologa, trzymajcie kciuki.

P.S. W drugą ciążę zachodzić nie chciałam, była typową wtopą, ale przy moich lekach nie mogę stosować antykoncepcji hormonalnej. A "gumowe wytwory szatana", stosowane wraz z kalendarzykiem, cholernie zawodne są. Jak widać na załączonym obrazku.

słuzba_zdrowia

Skomentuj (24) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (164)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…