Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84529

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wyjechaliśmy na majówkę na wieś. Fajna agroturystyka. Czyste pokoje, dobre jedzenie, świetlica w razie brzydkiej pogody i ze 30-40 arów zagospodarowanych terenów zielonych: piaskownica, huśtawki, zjeżdżalnie, boiska, gry terenowe, miejsce na ognisko itp.

Pogody najlepszej nie zapowiadali, więc kalosze i kurtki przeciwdeszczowe w torbie, poza tym logiczne dla mnie, że w takim miejscu ja się pobrudzę, a co dopiero dziecko. Tak że na zwiedzanie pobliskiego miasta jedne ciuchy, a do biegania po trawie buty z Pepco, które wcześniej były na plac zabaw.

Dwie inne rodziny wyszły z tego samego założenia i dzieciaki szaleją razem. Natomiast trzecia rodzina od przyjazdu tylko krzyczy na dzieci:

- Jak pobrudzisz buty, to resztę wyjazdu spędzisz w pokoju - do dziewczynki na huśtawce w jasnych markowych butach.
- Nawet nie próbuj, spodnie pobrudzisz - do chłopca w jasnych spodniach, który miał zamiar zjechać na zjeżdżalni.
- Nie biegaj, bo zaraz się przewrócisz.

W zasadzie dzieci te nawet jak świeci słońce siedzą na świetlicy.

W ośrodku tym każdy ma w pokoju łazienkę i czajnik, posiłki są w cenie pobytu, ale do dyspozycji gości jest ogólnodostępna kuchnia.

Dopóki nie było rodzinki nr 3, każdy korzystał z kuchni, sprzątał i wychodził, odkąd się pojawili, nie można wejść do kuchni, bo rodzinka tuż za drzwiami zostawia swoje buty (kuchnia i ich pokój mają wspólne wejście, kuchnia jest po lewej stronie, a ich pokój po prawej). W zlewie jest chlew, w całej kuchni brudne naczynia i nieważne, o jakiej porze potrzebuję kuchni, rodzice tych dzieciaków zawsze tam siedzą.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 152 (166)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…