Dorywczo pracuję jako tłumacz. Trafił niedawno do mnie klient z krótkim, 5-stronicowym dokumentem do tłumaczenia.
W tłumaczeniach pisemnych standardem jest płacenie za stronę maszynopisu, tj. 1800 znaków ze spacjami. Zaliczka wpłacona, dokument zrobiony, przesyłam Klientowi skan że znakiem wodnym i deklaruję: "9000 znaków ze spacjami, X złotych za 1800 znaków, należy się kwota Y". Na kolejny dzień dostaję przelew, w którym brakuje około 15% kwoty. Dzwonię do Klienta - i słyszę, że on policzył sobie i wyszła mu taka kwota jak przelał. Jak liczył? Oczywiście znaki bez spacji. Nie szło wytłumaczyć "prośbą ni groźbą", że umowa na start była inna. "Spacja to jest nic, a on za nic płacić nie będzie". Cóż... Jak tak rozmawiamy... Odesłałem dokument z usuniętymi wszystkimi spacjami...
Brakujące 15% kwoty trafiło wieczorem na moje konto, bez zadawania dodatkowych pytań - a Klient dostał swój właściwy dokument.
W tłumaczeniach pisemnych standardem jest płacenie za stronę maszynopisu, tj. 1800 znaków ze spacjami. Zaliczka wpłacona, dokument zrobiony, przesyłam Klientowi skan że znakiem wodnym i deklaruję: "9000 znaków ze spacjami, X złotych za 1800 znaków, należy się kwota Y". Na kolejny dzień dostaję przelew, w którym brakuje około 15% kwoty. Dzwonię do Klienta - i słyszę, że on policzył sobie i wyszła mu taka kwota jak przelał. Jak liczył? Oczywiście znaki bez spacji. Nie szło wytłumaczyć "prośbą ni groźbą", że umowa na start była inna. "Spacja to jest nic, a on za nic płacić nie będzie". Cóż... Jak tak rozmawiamy... Odesłałem dokument z usuniętymi wszystkimi spacjami...
Brakujące 15% kwoty trafiło wieczorem na moje konto, bez zadawania dodatkowych pytań - a Klient dostał swój właściwy dokument.
Freelancing
Ocena:
255
(269)
Komentarze