Sesja…
Na studiach robię notatki na komputerze, by potem łatwiej było się z nich uczyć/dopisać coś. Notatki udostępniam, jeśli ktoś poprosi.
Ale nie może być aż tak kolorowo.
1. Pretensje o kilka literówek w 20+ stronach tekstu.
2. Wyjechałam na weekend i notatki na wtorkowy egzamin wysłałam dopiero w poniedziałek? Przeze mnie ktoś nie zdał! Moja wina!
3. Dostaliśmy pytania z poprzednich lat, egzamin miał być przez internet, z notatkami - wystarczyło sobie je dobrze pozakreślać markerami, by łatwiej szukać. Ale nie. Na czacie grupowym post z pretensją "No naprawdę nikt nie ma odpowiedzi do testu?!". Serio? Tak ciężko znaleźć odpowiedzi w wysłanych notatkach? Miałam ochotę podać lasce złe rozwiązania.
4. Jeden z wykładowców zaproponował podział zaliczenia na 2 części, pierwsza w połowie semestru, druga w sesji. Ludzie z mojego roku nie ogarnęli, że tak będzie łatwiej i wybrali jeden egzamin z całości...
Bonusowo wspomnę, że kiedy ja potrzebowałam notatek, gdy nie było mnie na wykładzie czy ćwiczeniach, uzyskanie ich od innych szło dość opornie.
Plus korzystanie ze smartfonów pod ławkami na egzaminie. A jak któryś z wykładowców kazał oddać telefony lub położyć na ławce ekranem do dołu, sypał się na niego stek wyzwisk po egzaminie…
Kiedyś osoby z wyższym wykształceniem były elitą intelektualną, teraz przestaję się dziwić, że niektórzy magistrowie pracują w Biedronce...
Na studiach robię notatki na komputerze, by potem łatwiej było się z nich uczyć/dopisać coś. Notatki udostępniam, jeśli ktoś poprosi.
Ale nie może być aż tak kolorowo.
1. Pretensje o kilka literówek w 20+ stronach tekstu.
2. Wyjechałam na weekend i notatki na wtorkowy egzamin wysłałam dopiero w poniedziałek? Przeze mnie ktoś nie zdał! Moja wina!
3. Dostaliśmy pytania z poprzednich lat, egzamin miał być przez internet, z notatkami - wystarczyło sobie je dobrze pozakreślać markerami, by łatwiej szukać. Ale nie. Na czacie grupowym post z pretensją "No naprawdę nikt nie ma odpowiedzi do testu?!". Serio? Tak ciężko znaleźć odpowiedzi w wysłanych notatkach? Miałam ochotę podać lasce złe rozwiązania.
4. Jeden z wykładowców zaproponował podział zaliczenia na 2 części, pierwsza w połowie semestru, druga w sesji. Ludzie z mojego roku nie ogarnęli, że tak będzie łatwiej i wybrali jeden egzamin z całości...
Bonusowo wspomnę, że kiedy ja potrzebowałam notatek, gdy nie było mnie na wykładzie czy ćwiczeniach, uzyskanie ich od innych szło dość opornie.
Plus korzystanie ze smartfonów pod ławkami na egzaminie. A jak któryś z wykładowców kazał oddać telefony lub położyć na ławce ekranem do dołu, sypał się na niego stek wyzwisk po egzaminie…
Kiedyś osoby z wyższym wykształceniem były elitą intelektualną, teraz przestaję się dziwić, że niektórzy magistrowie pracują w Biedronce...
studenci roszczeniowość
Ocena:
174
(214)
Komentarze