Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84722

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję sobie na budowie na terenie zamkniętym.
Ostatnia historia o gościu z popękanym dowodem zaowocowała moim bieganiem przez prawie godzinę po wszystkich świętych Instytucji, która używa terenu na którym pracujemy. W wyniku tego mój Szef się... poirytował.

Okazało się, że to była bardzo kluczowa godzina kiedy coś potrzebował się ode mnie dowiedzieć, a nie mógł, co spowodowało u niego... pewne napięcie emocjonalne.
Kiedy ta fala uderzeniowa irytacji przeszła, co usłyszało chyba pół budowy, Szef uznał, że jest to problem głównie systemu w jakim wydawane są przepustki. I że nie będę ich teraz robić na bieżąco, tylko na zaś.
Tzn. dostanę listę pracowników, ich numery dowodów, zdjęcia i będę wyrabiać im przepustki wcześniej.

(Nie żeby tak można było od samego początku i żebym nie mówiła, że tak będzie mi łatwiej...)

(...i nie żebym o to nie prosiła każdego po kolei szefa brygady, a i tak zawsze przyjechali na żywioł i trzeba im było wydawać na bieżąco...)

W każdym razie Szef zarządził. Dostałam więc na maila ładny spis pracowników z numerami dowodów i zdjęciami, którym miałam wyrobić przepustki na dzień następny. Co też zrobiłam. Cała szczęśliwa podałam je do bazy przez kierowcę, żeby sobie na następny dzień pracownicy mogli wejść bez najmniejszej mojej interwencji.

Następnego dnia stoję sobie obok rusztowania i patrzę jak budynek rośnie, gdy przychodzi jeden z moich chłopaków i mówi:
-Kierowniczko, problem je na bromie.
Z rusztowania gdzieś na wysokościach rozległ się pełen mściwej satysfakcji rechot.
Ech...
Ponieważ cały ten system przepustek wychrzania się na pracownikach w bardzo dziwnych i trudnych do przewidzenia miejscach, postanowiłam nie zgadywać, tylko spytałam się w czym problem.
-Mówio, że oni niepodobni.
Im bliżej byłam bramy, tym bardziej widać było sedno problemu.

Otóż na bramie stało pięciu pracowników koło sześćdziesiątki.
-Oni mówio, że to nie jo - poskarżył się od razu jeden z panów.
Patrzę na przepustkę - zawadiaka w kwiecie wieku, z czarnymi puklami włosów opadającymi na ramiona i złotym kolczykiem na odsłoniętym do zdjęcia uchu.
Patrzę w naturze: łysy facet w okularach 30 kilo i lat później.
I tak każdy jeden.

No tak. Kazałam wysłać zdjęcia. Nie powiedziałam, że aktualne. To mi ich kadrowa wysłała te z podań o pracę. Z lat 90.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 228 (232)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…