Wybrałem się wczoraj wieczorem na wyprawę rowerową po mieście z moją koleżanką. W drodze powrotnej jechaliśmy ścieżką rowerową, obok której był chodnik. Nagle na naszej drodze spotykamy sześć dziewczyn w wieku ok. 15 lat. Cztery z nich idą ścieżką, a dwie nieco w tyle po chodniku.
Omijam pierwsze cztery i jadę chodnikiem, po czym te dwie dziewczyny się zatrzymują, łapią za ręce i je rozciągają, mówiąc, że jedzie się po ścieżce rowerowej, a nie po chodniku. Odległość między dwiema rozbitymi grupkami była na tyle mała, że nie zdążyłem odpowiednio wymanewrować i najzwyczajniej w świecie wjechałem do rowu. Na szczęście nie przewróciłem się, tylko pedał nieco skaleczył mi nogę.
Dziewczyny odeszły roześmiane.
Omijam pierwsze cztery i jadę chodnikiem, po czym te dwie dziewczyny się zatrzymują, łapią za ręce i je rozciągają, mówiąc, że jedzie się po ścieżce rowerowej, a nie po chodniku. Odległość między dwiema rozbitymi grupkami była na tyle mała, że nie zdążyłem odpowiednio wymanewrować i najzwyczajniej w świecie wjechałem do rowu. Na szczęście nie przewróciłem się, tylko pedał nieco skaleczył mi nogę.
Dziewczyny odeszły roześmiane.
rower ulica
Ocena:
124
(174)
Komentarze