O rowerzystach będzie. Jednym konkretnie.
Zwykle dojeżdżam do pracy rowerem - mam to szczęście, że cała, ok. dziesięciokilometrowa trasa to ścieżka. Ostatni jej odcinek biegnie wzdłuż dwukierunkowej ulicy - ruch jest tam spory, ulica jest dość wąska i często są korki. Do tego wszystkiego - stanowi ona dojazd do dużego szpitala, zatem i karetka na sygnale nierzadko się trafia. Osobiście czułabym się co najmniej niekomfortowo jadąc rowerem w takich okolicznościach.
Ostatnio zdarzyło się, że musiałam dojeżdżać do pracy autem. Jadę zatem tą wąską ulicą i co widzę? - przede mną, środkiem pasa popyla nastolatek na rowerze miejskim. Podjeżdżam, uchylam okno i uświadamiam młodzieńca, że obok jest piękna, równa ścieżka. Na co on odkrzykuje (w sumie nie wiem skąd mu się wzięła ta agresja):
- Wiem! Ale nie miałem jak wjechać!
Po czym pozdrowił mnie uniwersalnie środkowym palcem.
Aha? Czyli, że jak nie było wjazdu, to wprowadzić się nie daje?
Gdyby to był mój syn, to bym mu chyba nogi z tyłka powyrywała.
Zwykle dojeżdżam do pracy rowerem - mam to szczęście, że cała, ok. dziesięciokilometrowa trasa to ścieżka. Ostatni jej odcinek biegnie wzdłuż dwukierunkowej ulicy - ruch jest tam spory, ulica jest dość wąska i często są korki. Do tego wszystkiego - stanowi ona dojazd do dużego szpitala, zatem i karetka na sygnale nierzadko się trafia. Osobiście czułabym się co najmniej niekomfortowo jadąc rowerem w takich okolicznościach.
Ostatnio zdarzyło się, że musiałam dojeżdżać do pracy autem. Jadę zatem tą wąską ulicą i co widzę? - przede mną, środkiem pasa popyla nastolatek na rowerze miejskim. Podjeżdżam, uchylam okno i uświadamiam młodzieńca, że obok jest piękna, równa ścieżka. Na co on odkrzykuje (w sumie nie wiem skąd mu się wzięła ta agresja):
- Wiem! Ale nie miałem jak wjechać!
Po czym pozdrowił mnie uniwersalnie środkowym palcem.
Aha? Czyli, że jak nie było wjazdu, to wprowadzić się nie daje?
Gdyby to był mój syn, to bym mu chyba nogi z tyłka powyrywała.
Ocena:
135
(141)
Komentarze