Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#84979

przez (PW) ·
| Do ulubionych
https://piekielni.pl/84978 - i mi się przypomniało...

Wracam sobie kiedyś spacerkiem z miasta. Na smyczy pies. W ręku siatka, no bo być na mieście i zakupów nie zrobić? Drepczemy sobie pomalutku taką uliczką-aleją zarezerwowaną wyłącznie dla pieszych. Po lewej mamy nieogrodzone boisko szkolne, nieoficjalnie wybieg dla psów. Gro właścicieli spuszcza tam swoje czworonogi ze smyczy, coby się wybiegały i wybawiły.

W pewnym momencie do mnie, a właściwie do mojego psa, podbiega coś strasznie wielkiego, kremowego, z daleka widać, że jest to pies z gatunku "100 kilo żywej miłości, zero agresji". Podbiega i próbuje się zaprzyjaźnić. Mój pies się cofa, chowa się za mną, tamten za nim. Po chwili mam nogi spętane smyczą jak w kiepskiej komedii i rozglądam się za właścicielem psa. Siatki nie miałam jak odstawić (być może zdecydowałabym się na to później), boby się przewróciła, a jakby mój od strachu przeszedł do obrony, to mogłaby się przydać. Próbuję jakoś delikatnie odgonić zwierzę, póki co bardziej wkurzona niż przestraszona, bo wielkie bydlę ewidentnie nie zamierzało nikogo krzywdzić.

W końcu wydarłam się na pół okolicy: "Czyj to pies?! Zabierzcie go!". Zero reakcji. No to nabrałam więcej powietrza i gromko oświadczyłam, że jak bezpański, to go sobie biorę (nie sądzę, żeby ze mną poszedł bez smyczy, ale tu chodziło o efekt psychologiczny).

Dopiero wtedy znalazła się właścicielka. Podeszła, złapała zwierzę za obrożę i odciągnęła. Ani przepraszam, ani pocałuj mnie w nos...

A gdzie piekielność? Kilka miesięcy wcześniej miasto chwaliło się nowo otwartym wybiegiem dla psów, bywałam tam z moim - ogrodzone, zabawek nastawiane, był parking, miejsce na rowery - full wypas, jak to się mówi, do pełni szczęścia brakowało tylko kranu z wodą. Co bardziej świadomi psiarze właśnie tam się wybierali ze swoimi pupilami.

Przypomniałam sobie o tym i chciałam uświadomić panią, że takie miejsce istnieje i moim zdaniem jest bezpieczniejszą opcją.

"Ale po co mam tam jeździć, on nic nikomu nie zrobi przecież, tutaj jest fajnie...".

No może i nie zrobi. Ale wkurzyć potrafi. Z drugiej strony nie bardzo sobie wyobrażam, żeby mógł zrobić krzywdę sobie, do miejsca gdzie jeżdżą samochody miałby co najmniej 500 metrów, a i tak byłby to tylko parking.

park

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 57 (95)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…