Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85003

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Rzecz się działa już dobrych kilka lat temu - chyba ze 4.

Swego czasu wynajmowaliśmy z żoną mieszkanie w Krakowie. Mieszkanie jak mieszkanie, cena duża, metrów mało, dookoła dużo betonu, standard.

Jak wiadomo, w dzisiejszych czasach bez piekarnika żyć można, ale bez internetu już nie za bardzo. Tak też było w moim przypadku. Piekarnika niet, ale internet trza założyć.

Zatem po zapoznaniu się z ofertami dostawców, długich analizach i burzliwej dyskusji kworum ustaliło ("Weź zrób, ma działać"), że skorzystamy z oferty pewnego dostawcy, dostarczającego internetowe Usługi Polce Całej.

Opcje były dwie:
1. Umowa dla studentów - 7 czy 8 miesięcy w zawyżonej cenie miesięcznej.
2. Normalna umowa na 24 miesiące.
Wybrałem bramkę nr 2, bo w planach było pomieszkać trochę dłużej niż rok.

Cóż, jak wiadomo, plany planami, a życie życiem, więc po trochę ponad roku łapię za telefon i dryń, dryń na infolinię. Oczywiście wszystkie formułki wprowadzające, wybieranie na klawiaturze i słuchanie muzyki trzeba było przeboleć.

(J)a: Dzień dobry, tutaj Arry Piekielny, mam u was internet ważniejszy niż piekarnik na 2 lata, ale muszę się wyprowadzić i co teraz mam z tym fantem zrobić?
(K)onsultant: Może pan przenieść internet na nowe lokum!
(J): Ha, bardzo śmieszne. Wyprowadzam się na takie zadupie, że zgodnie z polityką waszej firmy "Bloki podpinamy, bo z tego mamy pieniążki (małopolska więc zdrobnienia! i wszyscy wychodzą na pole :) ), ale już jak mamy coś inwestować i podpinać przedmieścia, to nołnoł", nie mam szans na wasz internet ważniejszy niż piekarnik.
(K): To... może pan na przykład zrobić cesję umowy na kogoś innego, jeżeli tylko ten ktoś będzie mieszkać w miejscu przez nas obsługiwanym!
(J): A to musi być teraz? Czy może jednak być za jakiś czas, jak takiego ktosia znajdę?
(K): Może być w późniejszym terminie, byleby pan płacił za internet. Po takiej cesji umowa nowego klienta będzie odpowiednio skrócona o czas, jaki pan wykorzystał u siebie.

No spoko, skoro tak, to ok. Przez następne 2 miesiące płaciłem za internet ważniejszy niż piekarnik, mimo że nie miałem do niego dostępu (do piekarnika już miałem, a i internet był, tyle że dawna żółwiostrada - nic innego nie docierało).

Po tym czasie kumpela się przeprowadzała i szukała internetu, więc jej mówię - "Mam nieużywany, jak chcesz, to idź do nich, powołaj się na taką-a-taką umowę u Arrego Piekielnego i będziesz mieć neta na jeszcze kilka dobrych miechów”.

Kumpela się ucieszyła i poszła do salonu, po czym do mnie dzwoni i mówi, że sorry Winnetou, ale nie da się tego zrobić, bo takiej usługi na takiego delikwenta nie ma.

Taki trochę zonk z mojej strony, bo w takim razie za co ja płacę? Telefon w dłoń i na infolinię dzwoń! Formułki, klawiatura, muzyczka...

(J): Dzień dobry, tutaj Arry Piekielny, mam u was internet ważniejszy niż piekarnik, koleżanka chciała zrobić na siebie cesję, ale jej mówią, że jednak nie mam tego internetu ważniejszego niż piekarnik!
(Konsultant - ale inny niż przedtem): Już sprawdzam... <<klik, klik, stuk, stuk>> ... no rzeczywiście nie ma pan już tego internetu. Na poprzednie miejsce pana zamieszkania wprowadził się ktoś inny i założył sobie swój internet i przez to pana internet został zlikwidowany, a umowa rozwiązana.
(J): Że co?! To internet jest w końcu na osobę czy na lokal?! A poza tym, jak to rozwiązana?! Rozwiązaliście ze mną umowę, nawet mnie o tym nie informując?!
(K): No tak... Mam tutaj informację że podjęto próbę kontaktu (rzeczywiście, jakiś obcy numer RAZ do mnie zadzwonił; byłem wtedy za granicą, gdzie troszkę była przesunięta strefa czasowa i nie odebrałem, nie oddzwaniałem, bo doszedłem do wniosku, że jak ktoś czegoś chce, to powinien zadzwonić chociaż raz jeszcze, później już jednak nikt nie dzwonił - przyp. Arry), zatem podjęto decyzję o rozwiązaniu z panem umowy.
(J): Podsumowując. Zadzwoniliście do mnie RAZ i się nie dodzwoniliście. Na podstawie tych jakże twardych dowodów doszliście do wniosku, że nie można się ze mną w żaden sposób skontaktować i rozwiązaliście ze mną umowę?
(K): Nooo... tak.
(J): I co teraz?
(K): Nie można dokonać cesji.
(J): To to ja wiem. Chrzanić cesję internetu ważniejszego niż piekarnik. Co z opłatami?
(K): Jest to zerwanie umowy z naszej strony i nie musi pan nic płacić. Proszę tylko oddać użyczony panu sprzęt.
(J): No ok...

Poszedłem do Mordo... znaczy POK-u (czy jak to się u nich zwie) i oddałem router, pytając jeszcze raz "Co z opłatami?”. Odpowiedź dostałem taką samą: "Jest to zerwanie umowy z naszej strony, więc nie ma pan nic płacić."

Piekielne? Pewnie bardziej upierdliwe... gdyby nie...

Minęły ze dwa miesiące, ja już zapomniałem o sprawie, a tu przychodzi Pismo (tak, z wielkiej litery).

Treść mniej więcej taka: "Ze względu na to, ze klient Arry Piekielny zerwał umowę z winy klienta, naliczono na niego karę w wysokości 300 zł”.

Ciśnienie w górę poszło... Telefon w dłoń i na infolinię dzwoń...
Formułki... klawiatura... muzyczka...

(J): Dzień dobry, tutaj Arry Piekielny, miałem u was internet ważniejszy niż piekarnik, wzięliście mi go odłączyliście, nie poinformowaliście mnie o tym, dowiedziałem się tylko dlatego, że koleżanka chciała zrobić cesję, a teraz mi przysłaliście pismo, że to JA mam zapłacić karę za zerwanie umowy!
(Kolejny Konsultant): No bo zerwał pan umowę...
(J): To wyście ją zerwali! Ja płaciłem za ten cholerny internet, mimo że z niego nie korzystałem!
(K): No taaaaaaak... ale zerwał pan umowę przed jej zakończeniem.
(J): To wyście ją zerwali! Nie informując mnie o tym, a jak próbowałem się czegoś dowiedzieć, to mówiliście, że nie moja wina i nie mam nic płacić.
(K): No... taaaaaaaaaaak... ale umowa została zakończona przed terminem jej upływu i ponieważ zakończył ją pan przedwcześnie, to musi pan zapłacić karę.
(J): TO WYŚCIE DO JASNEJ CHOLERY JĄ ZERWALI. NIE POWIEDZIELIŚCIE MI O TYM. GDYBY NIE TO, ŻE CHCIAŁEM Z TYM CHOLERNYM INTERNETEM COŚ ZROBIĆ, TO DALEJ BYM PŁACIŁ ZA COŚ, CZEGO NAWET JUŻ NIE MA!

Tak, zacząłem krzyczeć - żona mówi, ze to był jedyny do tej pory raz kiedy widziała mnie tak wściekłego, że zacząłem krzyczeć.

(K): No... taaak... ale ja tu nie mogę nic pomóc… mogę spróbować...
(J): Dobra, ty jesteś tam najniższy i nic nie możesz. Szkoda mojego czasu i nerwów. Załatwię to inaczej. Żegnam.

Zatem zamiast próbować cokolwiek zdziałać u biednych studentasów, siedzących w call center i mogących najwyżej przełączyć mnie do kogoś dwa biurka dalej, postanowiłem napisać PISMO (tak, tak, wielkimi literami).

Napisałem w nim, że (w skrócie): "Miałem internet ważniejszy niż piekarnik, przeprowadziłem się - i postępując zgodnie z radami pana z infolinii, zostawiłem sobie internet i nie zerwałem umowy w razie, gdybym mógł kiedyś dokonać cesji bądź chciał go sobie jednak później podpiąć, ale mi go odłączyliście, nie informując mnie o tym. Dowiedziałem się o całej sprawie, chcąc dokonać wyżej wymienionej cesji. Wtedy też mnie poinformowano, że skoro to firma odłączyła internet, to ja nie mam się czym martwić i nie mam niczego płacić, jedynie zwrócić sprzęt. Ale jednak teraz chcecie, żebym to ja zapłacił karę, bo to rzekomo z mojej winy zerwano umowę. W związku z tym domagam się, żeby kara została umorzona, bo to w końcu wasza wina, a ponadto za stracony czas, nerwy i brak możliwości cesji domagam się rekompensaty.
A jak wam nie pasuje, to idę do UOKiK”.

W kopertę i sru na pocztę!

Odpowiedź przyszła migiem: "W związku z zaistniałą sytuacją firma dostarczająca internetowe Usługi Polsce Całej zdecydowała się umorzyć karę panu Arremu Piekielnemu”.

Żadnego „przepraszamy za zaistniałą sytuację” ani nic. Nie wspomnieli też o mojej rekompensacie, ale, mówiąc szczerze, to na rekompensatę nawet nie liczyłem - dodałem do pisma ten akapit, żeby zrobić Wrażenie (tak, z wielkiej litery). ;)

PS: W sumie cieszę się, że ostatecznie walczyłem do końca, a nie machnąłem na to ręką, jak to niektórzy znajomi mi radzili: "daj spokój, to tylko 3 stówki, zapłać i będziesz mieć spokój".

PS2: W sumie to internet był ważniejszy od piekarnika i telewizora, bo tego też nie było. Co ciekawe, jak zamawiałem internet, to pani w Mordo... POK-u próbowała mi wcisnąć pakiet Internet+Telewizja... mimo że powiedziałem jej: "nie posiadam telewizora”. :)

uslugi

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 161 (197)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…