Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85025

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Byłam dziś na pobraniu krwi i przypomniało mi się, dlaczego tego nie lubię. Nie przeszkadza mi kłucie, wiadomo że przyjemne nie jest, ale da się wytrzymać, nie przeraża też mnie widok mojej własnej krwi, pod warunkiem...

Ano pod warunkiem, że jest w probówce.

Cofnijmy się w czasie.

Byłam wtedy w 5 klasie podstawówki i poślizgnęłam się idąc do szkoły. Przy próbie podparcia złamałam rękę (było się, idiotko nie podpierać, a najlepiej podłożyć sobie poduszkę...).

Ponieważ był to rok 1996 (jeśli dobrze liczę), w lokalnej przychodni dowiedziałam się tylko, że ręka na pewno złamana, na pewno z przemieszczeniem (było to widać), ale oni nie mają w przychodni rentgena, wypiszą mi skierowanie do szpitala, polecają szpital przy Al. Jerozolimskich w Warszawie (było najbliżej), słynną Omegę.

Na miejsce dotarłam, zostałam wpisana na oddział (nie sama, zawiozła mnie ciotka, mama musiała zostać z moim rodzeństwem) i skierowano mnie do zabiegowego. Ważenie, mierzenie, wywiad i...

Pobranie krwi.

Nie pamiętam, czy pielęgniarki zakładały mi wtedy wenflon, czy pobierały za pomocą igły, ale nie w tym rzecz.

Opaska zaciskowa na ramię, zaciśnij pięść, nie patrz tutaj, dobrze, jeszcze jedną strzykawkę i już... O Jezu, a co to się dzieje?!?!?!

Pani pielęgniarka wyjęła strzykawkę z igły bez zdejmowania opaski, rozluźnienia pięści, bez niczego.

Siknęło zdrowo, tak na oko szklanka mojej krwi znalazła się nagle na podłodze.
Jeszcze zachowałam spokój, w końcu są ze mną trzy dorosłe baby, wykształcone pielęgniarki, wiedzą co robić w takich przypadkach?

I gdyby bodaj jedna z nich zachowała zimną krew i powiedziała mi na spokojnie "Tu masz wacik, uciśnij, wyjmę igłę, zdejmiemy opaskę..." pewnie bym to zapamiętała jako trochę zabawne wydarzenie. Ale usłyszałam mniej więcej coś takiego:

"Co to się dzieje, rany boskie, coś ty idiotko narobiła, puść, puść tę pięść, ale nie patrz, nie patrz dziecko!!! No zdejmij tę opaskę, co tak stoisz, rany boskie, olaboga!!!"

I to wspomnienie trzech rozpanikowanych bab, wlecze się za mną po wszystkich gabinetach zabiegowych... Trzy pielęgniarki, a nie umiały odpowiednio pobrać krwi ani zachować spokoju w sytuacji awaryjnej.

Może się to wydawać mało piekielne, ale jak się przekonałam sama będąc matką, dzieci chłoną wszystko, włącznie z reakcjami dorosłych. Więc skoro dorosły panikuje, to znaczy że ma powód, prawda?

szpital

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 112 (138)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…