Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85118

przez ~rebekq ·
| Do ulubionych
Najbardziej piekielne jest polskie prawo...

Od urodzenia mieszkam z dziadkami, matka narkomanka uciekła zaraz po porodzie. Ojciec nie lepszy, bo alkoholik na rencie.
Dziadkowie zastąpili mi rodziców i naprawdę o mnie dbali.
Kiedy wystąpili o prawa do opieki nade mną, urzędniczka groziła im, że mnie zabiorą do sierocińca. Wtedy nie mieliśmy bieżącej wody.

To podobno nie były dobre warunki mieszkalne dla dziecka.
Babcia poprosiła o pomoc, chodziła od jednej placówki do drugiej i nikt nam nie pomógł. Żyliśmy w biedzie i każdy grosz odkładaliśmy na remont domu, poza darami nie dostawaliśmy żadnego dofinansowania.
W pewnym momencie dziadkowie bali się o cokolwiek starać, bo pracownicy opieki często sugerowali, że przy dalszych próbach co najwyżej mogą im mnie odebrać. Było ciężko.
Dorosłam, poszłam do pracy i nasza sytuacja się znacznie poprawiła.
Żyliśmy w dostatku, szczęśliwi.

Cztery lata temu dziadkowie zaczęli chorować. Nie są w stanie samodzielnie funkcjonować. Babcia odeszła niedawno, dziadek kompletnie się załamał. Do tego dochodzi demencja starcza, ogólnie nie jestem w stanie iść do pracy na 8 godzin i zostawić go samego w domu. Musiałam zrezygnować z pracy, bo nie znalazłam żadnej opiekunki, która chciałaby dojeżdżać tak daleko.

Pani w urzędzie pracy zaproponowała mi zasiłek opiekuńczy, który załatwia się w ośrodku pomocy społecznej.
Kiedy tam poszłam poczułam się jak szmata.
Na początku pracownica (i druga w tym samym pokoju) zniechęcały mnie to tego, żebym starała się o ten zasiłek.
Potem usilnie swoimi pytaniami próbowały udowodnić mi, że dziadek wcale nie potrzebuje opieki. Argumentując każde schorzenie w chamski sposób. Typu:
Pani: - No ale dziadek może chodzić, to może iść pani normalnie do pracy.
Ja: - Chodzi i odkręca gaz w kuchence, wychodzi na ulicę i zapomina gdzie miał iść, nie jest w stanie trafić sam do toalety...
Pani: - Ludzie sobie w gorszych sytuacjach radzą.

Byłam nieugięta, więc zaczęły skanować naszą sytuację rodziną.
W końcu trafiły na punkt zaczepienia. Ja jestem wnuczką nie córką. A więc mi żadna pomoc się nie należy i do widzenia.

To nic, że dziadek nie ma z dwójką swoich dzieci kontaktu od wielu lat. Córka narkomanka, nie wiadomo gdzie jest i czy jeszcze żyje. Syn od lat alkoholik wraz z swoją żoną prowadzą melinę w wiosce obok. Nikt nie opiekował się dziadkami, nie odwiedzał, nie pomagał. Wszystkim zajmowałam się sama i sama z tym zostałam.
Kiedy wytłumaczyłam urzędniczkom jak sprawa wygląda usłyszałam, że TAKIE PRAWO i nic zrobić się nie da.
A więc o pomoc dla dziadków mogą ubiegać się tylko dzieci jeśli żyją, bez znaczenia czy mieszkają w innym kraju, na drugim końcu Polski i czy mają z osobami potrzebującymi kontakt.
O opiekunkę również nie mogę się starać, ponieważ powinny to robić dzieci.

Urzędniczki powiedziały mi od razu, że zostanę odrzucona, bo nie jestem córką dziadka i nie ma innej możliwości.
Cholernie mi żal, bo przez lata płaciłam podatki, nie narzekałam kiedy weszło 500+ i ogólnie nigdy nie korzystałam z pomocy państwa. A kiedy jej potrzebuję, to mam zapomnieć, przez chore zasady.

prawo opieka

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 175 (189)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…