Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85159

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po dodaniu historii https://piekielni.pl/85157#comments i przeczytaniu komentarzy naszła mnie taka refleksja... Nikt nie jest od razu "specjalistą" od wychowywania psów, a niektórym potrzeba mocnego "kopa", aby sobie uświadomili, dlaczego tak istotne jest nauczenie psa reagowania na komendy.

W tej historii piekielna będę ja - młoda gówniara (19 lat) świeżo po maturze, natychmiast znalazłam pracę i wyprowadziłam się do chłopaka (wojna z matką od kilku lat). Mieszkanie też nie chłopaka, tylko jakiejś babcio-cioci, ale póki mieszkamy, mamy tylko płacić czynsz + opłaty (śmieszne kwoty), no to czego więcej chcieć?

No jak to czego, kogoś do "zaopiekowania się"! Na szczęście na dziecko się nie zdecydowaliśmy, ale pies jak najbardziej! Czystym przypadkiem, przyszedł kumpel i spytał, czy nie chcemy szczeniaczka. Mama rodowita foksterierka, problem w tym, że za chole*ę nie chciała powiedzieć, kto był tatusiem... (w tym miejscu duże gratulacje dla właścicieli, nie upilnować rasowej suni podczas cieczki!). Chcieliśmy. Pół-foksik dostał imię Pik (łatki miał w kształcie pika w kartach) i był chyba najbardziej rozpieszczonym psem na świecie. Wszystko mu było wolno, niczego go nie uczyliśmy i niczego od niego nie wymagaliśmy. No, prawie niczego. Mnie się nieco w domu nudziło (chłopak pracował dłużej niż ja), więc nauczyłam Pika reagowania na komendę STÓJ! Po prostu bawiło mnie to, jak po tej komendzie pies zatrzymywał się w miejscu, zawsze go za to nagradzałam, chwaliłam, bo to takie śmieszne było - ja krzyczę STÓJ, a pies staje jak wryty...

I ta jedna sytuacja, kiedy uświadomiłam sobie, że posiadanie psa to nie tylko przyjemność i zabawa. Gdzieś na mieście byliśmy, pies nie nauczony posłuszeństwa biegał, gdzie chciał (smycz? jaka smycz, Pik nie będzie chodził na smyczy, zresztą nie umiał, szarpał się jak nie wiem co na tym "świństwie") i do dzisiaj pamiętam widok psa biegnącego prosto na ulicę i samochodu, idealnie na "kursie kolizyjnym" z psem. Serce mi stanęło, zresztą wszystko mi stanęło, zamarło, co tam chcecie jeszcze, krzyknęłam STÓJ! tak, że chyba całe miasto mnie słyszało. Psa "wryło" w ziemię, a ja wtedy dobitnie zrozumiałam, dlaczego szkolenie psa i uczenie go posłuszeństwa jest takie ważne... Samochód minął go o centymetry.

Głupia dziewiętnastolatka bawiąca się w dorosłość. Pika nie we wszystkim udało mi się "naprostować", do końca był niesfornym i nieposłusznym psem, mimo że po tym zdarzeniu naprawdę dużo pracy włożyłam w jego wychowanie. Ale od tamtej pory już wiem, że jeśli kochasz psa, to wymagasz od niego pełnego posłuszeństwa - to była lekcja, której nigdy nie zapomnę.

duże_miasto

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 148 (166)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…