Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#85222

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Oto niewielka piekielność dnia powszedniego. Zawsze uważałam się za psiarę i nienawidziłam kotów. Po wyprowadzce z domu rodzinnego zadecydowałam, że miło by było przygarnąć kogoś, kto będzie na mnie czekał. Na psa nie mam czasu i zupełnym przypadkiem w moim domu pojawiły się dwa koty. Śpią ze mną w łóżku, ale jakby kto pytał, nadal kotów nie lubię.

W jednym z pierwszych odcinków „Rodziny zastępczej” jest scena, jak do rodziny Kwiatkowskich przychodzi Posterunkowy. Na gościa rzuca się Śliniak, a kiedy Posterunkowy domaga się, żeby go odwołać, pani Kwiatkowska mówi: „proszę pana, pies jest u siebie”. Zawsze mi się takie myślenie podobało.

Dzisiaj pomyślałam, że miło by było, by koty zaczerpnęły świeżego powietrza. Zapięłam im szelki, zapakowałam składaną miskę na wodę i przysmaki i zniosłam je do samochodu. Zapięłam jednego z nich (jeden koniec zapięcia wpinam w pas, drugi przypinam do szelek - bardziej lubią podróżować samochodem w taki sposób niż w transporterze, są wtedy spokojniejsze), a kiedy odwróciłam się po drugiego, spostrzegłam, że pojawił się przy nas (z właścicielką) pies na smyczy. Uroczy buldog francuski. Właścicielka mieszka w bloku obok i wyprowadza pieska na trawnik za kamienicą, w której mieszkam, czasami słyszę ją przez okno.

Pies musiał być zafascynowany kotem w pomarańczowych szelkach, bo podszedł bliżej. Kot, który pierwszy raz w życiu widział psa, zaczął syczeć i zjeżył się. Ponieważ stałam tuż przy samochodzie i to pies podszedł do nas, odezwałam się:
- Przepraszam, czy mogłaby pani zabrać pieska?

Właścicielka, wzorem pani Kwiatkowskiej, chociaż przekonana najwidoczniej, że cały teren wokół jej bloku jest jej własnością, odpowiedziała:
- Ja tam jestem u siebie.
Na to odparłam, że ja również.
- Ale ja tu mieszkam.
- Ja też! - odpowiedziałam już wkurzona i wzięłam przestraszonego kota na ręce, czując jak jego pazury zatapiają się w moją skórę.

Właścicielka, niezrażona sytuacją, nadal nie przywołała do siebie psa i próbowała wypytać mnie, od kogo wynajmuję mieszkanie. Nie zwlekając dalej, zapięłam kotka i powiedziałam, że miło mi było ją poznać.

I w ten oto sposób poznałam nową sąsiadkę, która najwidoczniej uważa, że można szczuć cudze zwierzęta na trawniku pod innym budynkiem, bo jest blisko jej bloku.

Ale na spacerze było bardzo miło.

Podwórko

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 95 (141)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…