Postaram się opowiedzieć najdokładniej jak się da.
Jadę samochodem, teren zabudowany, więc jadę 50. Kierowca ze mnie średni, więc jeżdżę ostrożnie i nie przekraczam prędkości. Skręcam w prawo, włączam kierunkowskaz, zwalniam do 15 na godzinę tuż przed samym zakrętem, skręcam, patrzę, a tu jakiś typ wyprzedza mnie na tym zakręcie (nie, nie jedzie dalej prosto, skręcił w prawo wjeżdżając na drugi pas i wyprzedza...), zajeżdża mi drogę i gwałtownie hamuje. Ja staje na środku zakrętu, koleś przystanął, po czym szybko dodał gazu i odjechał...
Czy to była jakaś próba wyłudzenia, czy co? Jakbym jechała szybciej i nie wyhamowała, walnęłabym mu w tył i wtedy ewidentnie moja wina, bo jak ja bez świadków i kamer udowodnię, że on mnie na zakręcie wyprzedzał...?
Jadę samochodem, teren zabudowany, więc jadę 50. Kierowca ze mnie średni, więc jeżdżę ostrożnie i nie przekraczam prędkości. Skręcam w prawo, włączam kierunkowskaz, zwalniam do 15 na godzinę tuż przed samym zakrętem, skręcam, patrzę, a tu jakiś typ wyprzedza mnie na tym zakręcie (nie, nie jedzie dalej prosto, skręcił w prawo wjeżdżając na drugi pas i wyprzedza...), zajeżdża mi drogę i gwałtownie hamuje. Ja staje na środku zakrętu, koleś przystanął, po czym szybko dodał gazu i odjechał...
Czy to była jakaś próba wyłudzenia, czy co? Jakbym jechała szybciej i nie wyhamowała, walnęłabym mu w tył i wtedy ewidentnie moja wina, bo jak ja bez świadków i kamer udowodnię, że on mnie na zakręcie wyprzedzał...?
drogi
Ocena:
76
(82)
Komentarze